środa, 19 grudnia 2012

Piosenka trzydziesta.

  Wyszedłem przed hotel. Roztrzęsionymi rękoma wyciągnąłem pojedynczą fajkę.
- Niall nie powinieneś... - szepnąłem sam do siebie.
Wyciągnąłem zapalniczkę i zaciągnąłem się. Wypuściłem dym z ust i usiadłem na huśtawce. Zaciągnąłem się po raz kolejny i wyrzuciłem niedopaloną fajkę do popielniczki.
- Ty palisz? - usłyszałem głos nad swoją głową.
Podniosłem wzrok i ujrzałem Louis'a.
- Co ty tu do cholery robisz? - spytałem wzburzony. - Jak mnie znalazłeś ?!
- GPS'a masz w dupie, kurwa. - warknął ironicznie i usiadł obok mnie.
Po mimo mojego złego samopoczucia, zaśmiałem się. Zaśmiałem się. Pierwszy raz od tygodnia. Pierwszy raz szczerze od przedwczoraj.
- Wreszcie się zaśmiałeś. - odparł Loui. - Jak dobrze słyszeć twój śmiech... - powiedział z gulą w gardle. Przytulił mnie mocno. Poczułem jak po moim policzku spływa łza.
Starłem ją opuszkiem palca, a Louis puścił mnie i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Wrócisz do domu? - spytał niepewnie, i z zawstydzeniem, że w ogóle o to pyta.
- Jasne. - odpowiedziałem, być może za szybko.
Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Tomlinsona. Poczochrał moje włosy i mnie do siebie przytulił.
- Tak cicho w tym domu bez ciebie. - odparł.
Przełknąłem głośno ślinę.
- To gdzie twoja torba? - spytał. - Skąd tyś w ogóle miał ciuchy?
Zaśmiałem się gardłowo.
- Moja mama ma trochę moich ciuchów u siebie. Podskoczyłem do niej po jeansy, kilka koszulek... I wiesz niezbędne rzeczy. - wzruszyłem ramionami.
- Dlaczego akurat ten hotel? - spytał Tommo.
Spojrzałem na wejście do hotelu. Był w nim sentyment. To właśnie tutaj mój ojciec oświadczył się mojej mamie. To tutaj zamierzałem oświadczyć się Emily, co teraz było niewykonalne... Śmieszne. Byłem z nią miesiąc. Cholera. Jutro mijałaby nasza miesięcznica. Dwudziesty siódmy marzec...
Byłbym z nią miesiąc, a już wiedziałem, że to ta jedyna. Wiedziałem to.
W odpowiedzi wzruszyłem jedynie ramionami.
Louis wziął mnie za rękę i podniósł.
- Chodź.
Ruszyliśmy powoli w stronę hotelu. Louis ścisnął mnie znacząco za rękę i posłał mi duży uśmiech.
Weszliśmy do recepcji. Molly spojrzała na Tomlinsona i uśmiechnęła się do nas przyjaźnie.
- Wracamy do domku? - spytała i zerknęła znacząco na bruneta.
- Tak. Tomlinson musi coś w końcu z tym zrobić. - uśmiechnął się od ucha do ucha i podał rękę przez ladę ku Molly.
- Louis, choć to chyba wiesz. - posłał jej czarujący uśmiech.
- Molly. - uścisnęła rękę mojego przyjaciela.
- To Horan, mykaj po torbę, a ja tu pogawędzę z przyjazną koleżanką. - spojrzał na nią, a czarnowłosa Molly uśmiechnęła się zawstydzona.
Wzniosłem oczy ku niebu i popędziłem do swojego wynajętego pokoju. Wpadłem i sięgnąłem po torbę. Wrzuciłem porozrzucane ciuchy, pozwijane w kłębki i zasunąłem torbę. Jeszcze przez chwilę rozejrzałem się po pokoju i wyszedłem.
Powrót do domu. Z jednej strony cieszyłem się. Lecz z drugiej... Bałem się. Naprawde się bałem.

- To na dziś koniec tortur. - powiedział, zamykając bagażnik, w którym znajdowała się masa toreb.

Byłam wykończona. Całogodzinne łażenie po sklepach to jednak nie dla mnie.
Zayn był kochany. Starał się jak mógł, za to byłam mu wdzięczna, lecz musiałam odczekać kilka dni by wyjść z fazy "szoku-otępienia", by wejść w fazę "zamulania", a później dojść do ostatniej, tego typu 'fazy': "optymizmu".
- Oh, dzięki ci! - sapnęłam zmęczona i pocałowałam, a raczej chciałam pocałować go w policzek. Niestety Maik odwrócił w tym samym momencie głowę i nasze usta na moment się złączyły.
Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Przestraszeni, rozejrzeliśmy się dookoła, sprawdzając czy nikt nie widział.
Odetchnęliśmy z ulgą, gdy nikogo nie zauważyliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu. Nie była późna godzina. Było przed siedemnastą. Zapięłam pasy bezpieczeństwa i włączyłam ogrzewanie.
- Jezu, Em! - zaoponował mulat. Zaśmiałam się cicho - Jest koniec marca! - dodał.
- Wiesz, że jestem zmarźluchem. - wzruszyłam ramionami.
Jechaliśmy przez chwilę w milczeniu, gdy Zayn nagle się odezwał.
- Myślałem, że jak rano cię pocałuję to będę czuł taki niesmak, jakbym pocałował siostrę... - spojrzałam na niego kątem oka. Lekko przygryzał wargę. - A tu na odwrót. Bardzo dobrze całujesz! - zaśmiał się. Także się zaśmiałam.
- Ty też niczego sobie. - przyznałam.
Nagle samochód stanął. Zayn zgasił silnik i spojrzał na mnie. Nie znałam tej części Londynu zbyt dobrze, choć często tędy spacerowałam.
Ciemnooki lekko nachylił się ku mnie. Moja głowa pulsowała. Nie wiem czego chciałam. Może poczuć się znów kochana?
Nachyliłam się także i wzięłam twarz Zayn'a w swoje dłonie.
- Nie ogoliłeś się. - upomniałam. Zaśmiał się krótko i przybliżył się.
Patrzyłam w jego ciemnoczekoladowe oczy.
- Mówił ci już ktoś, że jesteś niesamowita? - spytał.
Pokręciłam przecząco głową.
"Co ty debilko robisz?!" krzyczałam na siebie w myślach.
- Czemu my właściwie to robimy? - usłyszałam swój własny głos.
- Bo oboje tego potrzebujemy. - odpowiedział Malik bez zastanowienia, jak gdyby czekał na to pytanie.
  Przybliżył się o następne kilka centymetrów i zatopił swoje usta w moich. Lekko rozwarł moje usta, swoim językiem i przeniósł swój oddech do mojej jamy ustnej.
Niezdarnie odpięłam pasy i przybliżyłam się do Zayn'a. Nasze języki toczyły walkę. Ciemnowłosy przyciągnął mnie do siebie, na siedzenie kierowcy. Siedziałam u niego na kolanach, tym sposobem. Nagle niespodziewanie poczułam coś twardego pod sobą. Coś na tyle twardego, że mogło to być tylko jedno. Spojrzałam na niego zadziornie. Uśmiechnął się zawstydzony, lecz po chwili jego uśmiech stał się także zadziorny. Sięgnął do paska moich jeansów. Ja dobrałam się do zamka jego spodni. Nie poszło trudno.
Jego ręce błądziły po moich plecach. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
  Mój umysł nie panował nad ciałem. Ciało nawet nie słuchało umysłu. Nie chciało słuchać umysłu. Robiło co chciało.
Naparłam na mulata mocno i zaczęłam przesuwać się, by siąść na nim okrakiem. Złapał za moje pośladki i przycisnął mnie do siebie. Czułam zapach jego boskich perfum. Całował nieziemsko!
Usiadłam. Poczułam jego przyrodzenie. Poczułam, że mulat się uśmiecha. Wsunęłam dłonie pod jego bejsbolówkę. Poczułam delikatne umięśnienie. Dłońmi zjeżdżałam niżej. W końcu dotarłam do spodni. Lekko je zaczęłam zsuwać.
  Nagle w moim umyśle zapaliła się czerwona lampka... Odciągnęłam się od Zayn'a. Sapnęłam.
- Co my wyprawiamy?!
- Nie wiem... - odparł, także zdezorientowany.
Złapałam się za głowę. Zayn zakrył sobie oczy dłonią.
Wciąż siedziałam na nim okrakiem.
- Boże. - szepnęłam.
Kiwnął głową. Szybko przeniosłam się na siedzenie pasażera. Dobrze, że Zayn miał dość obszerny samochód, więc nie sprawiło mi to problemu.
- Emily ja cię naprawdę przepraszam. Nie wiem co mnie opętało. - jego głos był cichy, ale i łamiący się.
- Ja cię przepraszam! - wydusiłam. Moje serce chciało wyrwać mi się z piersi. Oddychałam już spokojniej i równomierniej.
Siedzieliśmy tak w ciszy. Schowałam twarz w dłoniach i zacisnęłam mocno zęby
- Odstawiamy to w niepamięć prawda? - spytał, przerywając krępującą ciszę.
Przytaknęłam ruchem głowy.
- Jedźmy do domu. - poprosiłam, zawstydzona. Co ja najlepszego zrobiłam! Jeszcze chwila, a bym się pieprzyła z najlepszym przyjacielem mojego byłego chłopaka, a także i moim!
- Nie możemy... - szepnął.
- Co? Dlaczego? - spytałam.
Niech to szlag! Co teraz?, pomyślałam i z wyczekiwaniem patrzyłam na Malik'a.
- Obiecałem moim rodzicom, że wstąpimy do nich. - powiedział strasznie zawstydzony. - Ale jeżeli...
- Dobra. - przerwałam mu.
- Jeżeli nie chcesz to nie musimy. - dokończył. - Zaraz, co? - spytał, reflektując się.
- Pojedziemy do nich. Chętnie poznam twojego tatę i siostry. - powiedziałam.
Mamę Zayn'a poznałam, gdy wpadłam odwiedzić chłopców po moim wyjściu z obserwacji kostki, po urodzinach Malika.
Posłał mi radosny uśmiech.
- Jesteś niesamowita! - wykrzyknął.
Przygryzłam wargę, przypominając sobie akcję sprzed kilkunastu minut, która wywołała u nas, falę namiętności.
- Cholera, przepraszam. - dodał po chwili. - TO - zaakcentował - Już się więcej nie powtórzy. - obiecał.
- Nawet gdybym nie znalazła chłopaka, a ty byś rozstał się z Pi?
Spojrzał na mnie, z uniesioną brwią. Oblizałam dolną wargę i dostrzegłam, że Zayn mocniej zaciska dłonie na kierownicy, a wzrok wlepił w moje wargi.
- Jak tak się stanie to pomyślimy nad tym... - powiedział z nutą ironii i kpiny, lecz jego oczy błyszczały.
Ponownie, niekontrolowanie i odruchowo oblizałam dolną wargę.
- Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale dla mnie to jest czyn lekko erotyczny... - powiedział z lekkim, zadziornym uśmieszkiem.
Spaliłam buraka i schowałam się, głębiej w siedzenie.
- Dobra. Koniec tematu - roześmiał się.
- Jedźmy. Nie chcę by znów nas poniosło. - odparłam z zażenowaniem.
Zayn mi przytaknął. Ruszyliśmy.



  Co tu dużo pisać? Nie ma co. Jest Was z dnia na dzień coraz mniej. To mnie przybija. Hm. No cóż, bywa. : )
  Piosenka trzydziesta, a w niej trochę intrygi, czy jak to tam nazwać... Jak? Podoba się taka odmiana? :)
  11 komentarzy = Nowa piosenka. :)

                                                                             Pozdrawiam, Nils. ♥  

P.S. A tak w ogóle to przedwczesne życzonka: Wesołych Świąt i w ogóle spełnienia marzeń w Nowym Roku! : 3 ♥ xx

 

17 komentarzy:

  1. Genialne:D Mówię Ci po raz setny : Nie jestem lepsza od Ciebie! Na pewno nie po tym co teraz tu przeczytałam!
    Boże Zayn <3 Ahh ten moment ;D "Nagle niespodziewanie poczułam coś twardego pod sobą. Coś na tyle twardego, że mogło to być tylko jedno" Jebłam przy tym xD
    Dodawaj szybciutko następny <3

    Pozdrawiam Twoja Rons<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe!!!!!!
    nie mogę się doczekać następnego!
    dawać te pozostałe 9 komentarzy i to szybkoooo!!!
    kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę już następny!!!<33

    OdpowiedzUsuń
  4. wiesz czytając ten rozdział co chwile zmieniała mi się mina, a czytając pierwszy komentarz i twoje słowa w nim zawarte zaczęłam się śmiać sama do siebie ;))) po prostu mega ♥
    jejku te akcję z Zayanem - już myślałam... no właśnie ;pp
    na szczęście w ostatniej chwili się opamiętali ;))
    hymm Niall wraca do domku - to dobrze ;d
    cudownie kochanie ;*** hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Cos mi sie zdaje ze bedzie sie duzo dzialo po powrocie Nialla do chaty ;p
    Dobrze ze sie opamiętali, chociaz gdyby nie,to bylyby jaja ;)
    Juuuz chce następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurwa! No inaczej nie można na to zareagować! Co ty wyczyniasz kobieto, co?
    Ahhh.. Ja nie mogę, nie odzywaj się do mnie.. :D
    Wesołych świąt! :P

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. a już myślałam, że będzie bara bara. xD kartka doszła. :3 dziękuję, jest cudowna, jak twój blog. ;) a jak przestanę pisać? ;> kocham cię, Nils. ZAJEBISTY! jestem ciekawa co będzie dalej, pisz szybko! :D twoja roksana <3

    OdpowiedzUsuń
  9. nie poddawaj sie , bo jak przestaniesz pisac to ... będzie FOCH !!! i to taki z przytupem i melodyjkom !!
    rozdział śiwetny i czekam na NEXT :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ciekawy bardzo. Chcę więcej. ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. CUDOWNY ;D . TYLKO CZEMU TAKA PRZERWA ;C ? CZEKAM NA KOLEJNY <3.

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko, kochanie wybacz mi że Cie na chwile opuściłam. Trudne momenty itp. Nie ma się czym chwalić, przepraszam. Rozdział jak zwykle cudowny, podoba mi się to że zatrzymałaś akcję i nie poszli odrazu na całość. Z kim w końcu będzie Ems?! Obiecuję poprawę. Wracam do blogowania i Twiterowania.
    KOCHAM CIE NO NO :*

    OdpowiedzUsuń
  13. CO ? ;O Chyba żartujesz! Boże... O mało na zawał nie padłam! Niech ten Niall odezwie się do Em i niech w końcu, znów ze sobą będą! ^^
    Czekam z zniecierpliwieniem. A tak w ogóle, to już jest 14 komentarz ! ^.^
    Wiesz, co to oznacza :D ?


    Pozdrawiam, VIKI ^-^

    OdpowiedzUsuń
  14. heeeeej :)
    zapraszam na nowy rozdział na another-world-with-you.blogspot.com
    liczę na komentarz, życzę miłego czytania i wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  15. świetny rozdział ;*
    zapraszam u mnie nowa notka <3
    http://mylifeisadreamx3.blogspot.com/
    Wesołych <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Czy Ty miałaś w planach mój zawał ? Jak czytałam fragment gdzie Zayn i Emily no prawie...wiesz...to myślałam, że kopne w kalendarz.
    Na całe szczęście przemówił zdrowy rozsądek...

    Wesołych Świąt xx

    OdpowiedzUsuń