Kto by pomyślał, że zaprzyjaźnię się z dziewczyną, która była dla mnie cholernie dziwna. Jenn wciąż nie była przekonana do ufności wobec Ronnie, lecz musiała przyznać: lubiły się.
- Chce któraś kawę? - spytała. Pokręciłyśmy przecząco głową.
- Veronica, pij szybko, bo za chwilę będziemy musiały wychodzić. - powiedziała Sarah. Blondyna kiwnęła głową i zalała trzy czwarte szklanki. Wyjęła z lodówki mleko i dolała sobie.
Niall lubi pić kawę z mlekiem. Nie często pija, lecz jak już, to tylko z mlekiem. Zawsze dziwił się mi, dlaczego ja nie pijam kawy. Po prostu nie lubię. Jest dla mnie nie dobra.
Wyjęłam swój portfel z torby, by powyrzucać papierki, które z pośpiechu wpychałam do nieszczęsnego portfela.
Rozłożyłam go i zaczęłam wyjmować śmieci. Przelotnie zerknęłam na zdjęcia, które były wciśnięte w dwie specjalne kieszonki. Na jednym był Mike, na drugim ja z Jenn. W drugiej kieszonce było zdjęcie Niallera, a drugie nas wszystkich. Chłopcy, band One Di, Ja, Jenn, Eleanor i Danielle. Dodatkowo na rękach trzymałam Baby Lux, która słodko się uśmiechała.
Veronice postawiła kawę i zajrzała mi przez ramię.
- Kto to jest?! - spytała z lekkim przerażeniem, wskazując na Mike'a. Zerknęłam na nią, jakby była z innej planety.
- Mike, mój brat.
Blondynka zakryła sobie usta dłońmi i wybuchnęła głośnym i niekontrolowanym śmiechem. Patrzyłyśmy na nią jak na idiotkę. Sarah wzniosła oczy ku niebu i westchnęła "Z kim ja żyję". Przeniosłam wzrok na Rons.
- Z czego ty się cieszysz? - spytałam.
- Jak wam - przerwała, by znów wybuchnąć śmiechem. - mówiłam, że spotkałam ciacho. To spotkałam, twojego brata.
Moje oczy o mało nie wyszły z orbit. Mike coś wspominał, że widział piękną dziewczynę. Co? No, to chyba jest jakiś żart. Mike ciacho? O Boże.
Zerknęłam na zdjęcie Mike'a i wybuchnęłam śmiechem. Sarah także.
- Mój brat ciacho? Niee, no chyba żartujesz. - zaśmiałam się kpiąco.
- Dobra, dobra. - zaoponowała Sarah, wstając. - Pij blondi, tę kawę. Za chwilę musimy wychodzić, bo seans lada moment będzie.
Wyruszyłyśmy w drogę. Powoli się ściemniało. Po seansie, miał po mnie przyjechać Tata, dlatego, że film kończył się o dwudziestej drugiej...
***
"Jesteś szczęśliwa ?" - sms, od Nialla przyszedł nagle. Uśmiechnęłam się, sama do siebie. Zobaczę go dopiero pod koniec czerwca. Już mi się tęskni. Nie tylko za Niallem. Ale i za Harry'm, Louis'em, Zayn'em no i Liam'em. Ale najbardziej za Niall'em. Nie chciałam, go teraz smucić. Jutro z samego rana, przygotowywują się na koncert... Musiałam mu to napisać
Telefon mi zawibrował na brzuchu i sięgnąłem po niego. Wiedziałem, że to Emily. Moja piękna, miła, zielonooka Emily. Odblokowałem telefon i kliknąłem na powiadomienia. 1 nowa wiadomość, od Ems xx: "Szczerze ... ? To nie...". Westchnąłem... Nie jest szczęśliwa z kimś takim jak ja. Ciągle mnie nie ma, gdy ona mnie potrzebuje. Odpisałem szybko.
Słuchałam ich piosenki - More than this... Ile się zmieniło, przez jedngo chłopaka... I to jakiego chłopaka ! Przystojnego, słodkiego Nialla. Który tak bardzo uwielbia moje oczy... Telefon wydał, krótki jednoznaczny dźwięk smsa. Od razu sięgnęłam po niego. "Dlaczego ?" - Niall. Pewnie doskonale wie, dlaczego. Ale pyta, wciąż pyta. Zawsze chce, jak to On ujął:
"Choć będę czasem wiedział o co chodzi, zawsze zadam ci pytania typu 'dlaczego, po co, na co, za ile, z kim, co, czemu ?'. Żebym nigdy się nie pomylił. Żebym znał cię tak dobrze, jak Twój najlepszy przyjaciel.". Poczułam, że jakiś mokry płyn spływa mi po twarzy. Starłam go pośpiesznie i odpisałam.
Już przewidywałem co odpisze. Wziąłem głęboki oddech. Chłopaki się wygłupiali, żartowali. Ja nie potrafiłem. Nie było jej przy mnie. Mojej miłości życia. Tak bardzo za nią tęskniłem... Kolejny sms...
"Dlaczego ? Bo nie ma Cię przy mnie. Nie mogę poczuć zapachu Twoich perfum. Nie mogę ujrzeć Twojego słodkiego uśmiechu, który zawsze mi poprawia humor. Nie mogę poczuć jak mnie przytulasz... Przepraszam, że Ci to piszę. Akurat dziś... Ale tak bardzo za Tobą tęsknie.
A Ty ? Jesteś szczęśliwy ?". Czytałem, tego sms'a raz, drugi, trzeci... I za każdym razem ściskało mnie za serce. Chciałbym ją móc teraz przytulić. Objąć. Powiedzieć jak bardzo ją kocham. Wiem, że za mną tęskni... Bo ja za nią też. Poczułem, że łza spływa mi po policzku. Przetarłem ją rękawem i odpisałem.
O mało nie usnęłam. Było dosyć późno, już leżałam w łóżku, ale nie chciałam iść spać. Jutro będę mogła obejrzeć mojego Nialla w telewizji. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie jak skacze, jak szalony po scenie. Śpiewa, wygłupia się... Ocknął mnie dźwięk sms'a. Światło bijące od wyświetlacza, odrobinę mnie oślepiło, ale szybko się przyzwyczaiłam i przeczytałam.
"Tak bardzo za Tobą tęsknie. Czy ja jestem szczęśliwy ? W obecnej chwili nie. Nie rozumiem jak możesz być z kimś takim jak ja. Nie ma mnie przy Tobie, gdy mnie potrzebujesz... Co ze mnie za chłopak... ? Pewnie mi odpiszesz: To nie prawda. Nie myśl tak o sobie. Ale taka jest prawda... No.. Mniejsza o to...
Wiesz, jak bardzo Cię kocham ? :* I gdy już wrócimy z tej przeklętej trasy, zabiorę Cię, gdzie tylko będziesz chciała. P.S. Jutro oglądaj nasz koncert. Będzie dla Ciebie niespodzianka. I nie pytaj jaka. Jutro się dowiesz xoxo" Hę ? Przeczytałam jeszcze raz i odpisałam.
Myślałem z zamkniętymi oczami o Emily. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem w tej kafejce "Infection". Siedziała z Ally. Wiedziałem, że Ona jest Tą Jedyną. Westchnąłem i odczytałem sms'a.
"I Ci tak odpiszę; Nie mów tak. Jesteś kimś najwspanialszym. Czymś najlepszym, co mnie w życiu mogło spotkać. Kocham Cię. I to tak bardzo. xx
Nie musisz mnie nigdzie zabierać. Wystarczy, że mnie mocno przytulisz i powiesz, że mnie kochasz... :* Jestem bardzo zmęczona. Idę już spać.Ty też się kładź. Jutro przed Nami wielki dzień. Dobranoc, Kocham Cię xo.
I pozdrów tych głupków :) xx"
Uśmiechnąłem się i odpisałem jej szybko, żeby jej nie obudzić, gdyby zasnęła: "Obiecuję, że od razu na lotnisku tak zrobię. :* Dobranoc. Tak, już się kładę z tymi orangutanami obok. Kocham Cię xx Śpij dobrze. xoxo". Położyłem telefon na półce, obok łóżka, wstałem i poszedłem do chłopaków.
Wygłupiali się, siedząc na łóżkach. Śmiali się w najlepsze, gdy nagle zobaczyli mnie. Liam przyjrzał mi się badawczo i spytał:
- Niall, Ty... - zaczął, lecz przerwał, badawczo znów oglądając mnie od góry do dołu, jakby upewniał się, że może zadać to pytanie. - Płakałeś ?
- Nie... - odparłem, bez entuzjazmu, nawet nie chciało mi się ich dobrze okłamywać.
- Przecież masz oczy napuchnięte, widzimy. - dodał Zayn. A Harry i Louis im przytaknęli.
- Emily... Tęsknie za nią. Tyle. - odparłem padając na łóżko Louis'a.
Chłopcy przytaknęli mi. Wiedzą dobrze, co to znaczy. Każdy z nich już coś takiego przeżywał.
- Ej. Coś wspominałeś, czy mógłbyś wykonać solo, co nie ? - powiedział nagle Harry. Przytaknąłem.
- Dla Emily, prawda ? - dodał Zayn.
- Akustycznie. - odparł Louis.
Znali mnie tak dobrze. Nie musiałem nic mówić, żeby wiedzieli, że to właśnie chciałem zrobić.
- I pewnie piosenka "What makes you beautiful" lub "I wish".. - powiedział nagle Harry.
- Stand up - odpowiedziałem. - To ulubiona piosenka Emily. Jedna z ulubionych.
- Nasz Głodomor się zakochał. I to nie na żarty. - zaśmiał się Liam. Nie wytrzymałem i walnąłem go poduszką.
***
Weszłam do szkoły, a mój telefon zawibrował. Zdjęłam kurtkę i odczytałam wiadomość.
"Witam x. Co powie, belleza na kawę dziś ze mną? ~ Burkely x."
Uśmiechnęłam się i odpisałam, że chętnie. Napisałam także, żebyśmy spotkali się w London Cafe, przy Tower Bridge. To była jedna z moich ulubionych kawiarenek.Weszłam do szatni, gdzie było już kilka osób. Przywitałam się z kumplami i wyszłam. Skierowałam się pod salę gimnastyczną. Wiele dziewczyn patrzyło na mnie wściekłym i zazdrosnym wzrokiem. Niektóre po prostu leciały po mnie wzrokiem i olewały.
- Emily! Emily, zaczekaj! - usłyszałam za sobą krzyk i odwróciłam się. Czarnowłosa dziewczyna stanęła przede mną z szerokim uśmiechem.
- Cześć Alex, co tam? - zagadnęłam.
- Cześć, cześć. Wszystko w porządku, jakoś leci. A tam?
- Też nie mogę narzekać. - odparłam i posłałam jej ciepły uśmiech.
- Słuchaj bo mam taką sprawę. - zaczęła speszona.
- No, dawaj. Nie gryzę. - ponagliłam ją.
- A kto cię tam wie. - zaśmiał się kpiąco przechodzący obok nas Robert.
Wymierzyłam w niego ostrzegawcze spojrzenie i klepnęłam go w ramię. Pokazał mi język.
- Idę pod gimnastyczną. Jest tam Luke? - spytał. Wzruszyłam ramionami.
- Ja tam jeszcze nie byłam.
- Luz, to idę. - puścił mi oczko i oddalił się od nas.
- No, co tam za sprawa? - zwróciłam się do czarnowłosej.
Alex jako pierwszoklasistka, była dość wysoką dziewczyną. O ciemnej karnacji i mocno zielonych oczach. Włosy miała niezwykle proste. Jakby je paliła prostownicą dobrą godzinę.
- Bo wiesz, nie uznaj mnie za wścibską i w ogóle, ale wiem, że ty i Niall...
- Chodzimy? - wtrąciłam jej w zdanie. Przytaknęła.
- Dokładnie, a ja i moja przyjaciółka jesteśmy fankami One Direction...
- Załatwić ci autograf, tak?
- Jakbyś mogła. Wtedy, gdy zobaczyłam Niallera, o mało nie padłam, ale udało mi się zachować zimną krew. - powiedziała.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się szeroko, a ona jeszcze szerzej.
- Jeju, jeju! Dziękuję! - zapiszczała i pognała w kierunku schodów. Zaśmiałam się i ruszyłam na blok sportowy.
Po lekcjach Luke podwiózł mnie swoim motorem pod sam dom.
- To co masz zamiar robić przez te dwa miechy? - zagadnął, gdy zsiadałam z Kawasaki. Wzruszyłam ramionami.
- Sama nie wiem.
- Może jakaś domówka? - zagaił. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Czemu nie.
Miałam bardzo mało czasu ostatnio dla przyjaciół. Szczególnie dla Roba i Luke'a. Wcześniej widywaliśmy się tak często jak tylko mogliśmy. Czyli prawie każdego dnia. A to siedzieliśmy u kogoś w domu, a to do kina, na kręgle. Rob i Luke byli dobrymi przyjaciółmi. Wiem, że skoczyli by za mną w ogień, a ja za nimi. Dlatego też czułam się źle z tym, że ich tak zaniedbałam.
- Domówkę robi Jared, a że mam na niego trochę haków, to zapraszam też swoich przyjaciół.
Jared był starszym bratem blondyna. Rzadko bywał w domu, gdyż już studiował. Luke odziedziczył po bracie geny do balowania. Obydwaj byli typami podrywaczy i zalotników, oraz mieli nieziemskie poczucie humoru.
- To u mnie w sobotę o dziewiętnastej, okej? - spytał, gdy podałam mu kask. Przytaknęłam i pocałowałam go w policzek.
- Dzięki za podwózkę.
- Zawsze do usług, pani Horan. - zaśmiał się, poruszając w zabawny sposób, brwiami.
Wzniosłam oczy ku niebu i pomachałam mu na pożegnanie. Odmachał mi i odjechał.
Weszłam do kawiarni równo z czasem. Uznałam, że na wypad na miasto z nowo poznanym kolegą mogę się ładnie ubrać. Założyłam czarne spodnie, do tego czarną koszulę ze złotymi guziczkami oraz koronką do połowy pleców. Na to zarzuciłam długi czarny sweter. Ostatnio zaczęłam chodzić w czarnych kolorach. Spodobał mi się ten kolor.
Zrzuciłam z siebie płaszcz i kremowy komin. Zawiesiłam na wieszaku i ruszyłam do stolika, gdzie już siedział Burkely.
- Hej. - przywitał się z promiennym uśmiechem, na którego widok i ja się uśmiechnęłam.
- Cześć.
Kelnerka imieniem Rosemary podeszła do naszego stoliczka, by przyjąć zamówienie.
- Ja poproszę dużą czarną i kakaowca. A ty?
- Dla mnie szarlotka i gorąca czekolada.
Rosemary skinęła głową i wsunęła notesik w długopisem do kieszeni spodni.
- Na jeden rachunek, czy dwa? - spytała, nim odeszła.
- Jeden. - odparł szybko Burkely. Kelnerka oddaliła się od nas, a mój towarzysz posłał mi ciepły uśmiech.
- Nie trzeba. - westchnęłam.
- Pozwól mi zapłacić. - mruknął.
- Ale to nie jest w żaden sposób randka. - uprzedziłam, upijając łyk gorącej czekolady, którą właśnie szatynka przyniosła do naszego stolika.
- Oczywiście.
Nialler, nie powinien być zazdrosny o to, że spotkałam się na kawie i ciastku ze znajomym. Pewnie zrobi mi wyrzuty jeśli się dowie, lecz kto mu o tym powie? Czy będzie to okłamanie mojego chłopaka? No przecież nie robię nic złego. Rozmawiamy, śmiejemy się. Poznajemy swoje zainteresowania.
Czy to złe?
Właśnie śmiałam się do łez z historii, którą opowiedział Burkely, z czasów swojego dzieciństwa, gdy zabrzęczał mój telefon. Grzecznie przeprosiłam, i odczytałam wiadomość.
"Fajnie się bawisz? Najpierw Zayn, a teraz Burkely?"
Spojrzałam na nadawcę "Pezz". No tak. Mogłam się spodziewać, ale skąd wiedziała?
Odwróciłam głowę w stronę wejścia. Przy stoliku na zewnątrz siedziała Perrie.
- Przepraszam cię na moment. - powiedziałam.
- Coś się stało?
- Nie. Nic. Muszę pilnie jedną sprawę załatwić z moją koleżanką. - posłałam mu przepraszający uśmiech. Uśmiechnął się pokrzepiająco i ponaglił.
Wyszłam przed kawiarnię przy Tower Bridg, z założonymi rękami.
- Pezz, nie wiem co masz do mnie, ale mogłabyś dać spokój. Nie wiesz jak Zayn przez ciebie cierpiał, rozumiesz ?! - syknęłam.
Blondynka spojrzała na mnie spode łba. Udałam, że tego nie zauważyłam.
- Oh, ciekawe jak Nialler zareaguje na twoje spotkanie z Burkely'm. - uśmiechnęła się kpiąco. Zacisnęłam usta w wąską linię.
- Czego chcesz?
- Ja? Niczego! Chcę, jedynie byś nie podrywała Zayna, trudno zrozumieć?
- Chyba żartujesz! Zayn jest dla mnie jak brat! A to, że ty jesteś jakaś inna i ci jebie w głowę, to już tylko i wyłącznie twoja sprawa. Malik cię kocha, a ty go olewasz i traktujesz jak śmiecia. Chyba coś tu jest nie halo.
Perrie mina zrzedła. Spuściła głowę i potarła oczy. Po jej policzkach spłynęły łzy.
Co jej odwaliło? OK, rozumiem. Mogła się wściekać, że całowałam się z Zaynem, ale i tak on ją kochał nad życie. Zayn biedny chodził przygnębiony i smutny...
" - Zrozum... - powiedziałam błagalnie.
- Próbuję. - odmruknął.
- Właśnie widzę jak się starasz... - syknęłam sceptycznie. Spojrzałam na ułamek sekundy w jego oczy, by potem odwrócić się do niego plecami. - To jest twój "brat", spróbuj go zrozumieć. - powiedziałam spokojnie, po minucie ciszy.
Niall westchnął i dałabym sobie rękę uciąć, że właśnie wywrócił oczami.
- Tak, ale wszyscy mu mówiliśmy, że Perrie, jest... - mruknął, ale przerwał mu ktoś, wciśnięty do naszej rozmowy.
- Fałszywa ? - dokończył ciemnowłosy i usiadł na wprost nas, wyciągając nogi na stolik do "kawy".
- Zayn... - zaoponowałam. Zamilkłam, gdy zobaczyłam w jego oczach ból. Wstałam i usiadłam obok niego, łapiąc go za ręce.
Westchnął ciężko, po czym stłamsił w ustach przekleństwo. Spojrzałam na blondyna, który tępo wpatrywał się w swojego najlepszego przyjaciela. Niall, czując, że mu się przyglądam, przeniósł wzrok na mnie. Z ruchu jego warg wyczytałam "Ona go stłamsiła." Przełknęłam gulę, tkwiącą w moim gardle, by nie wybuchnąć płaczem.
Zayn nie płakał. On to wszystko przeżywał wewnątrz. Jego umysł walczył zawzięcie z sercem, o sprawiedliwość. Gdy Zayn, trzymał stronę umysłu i zdrowego rozsądku, bolało go serce. Gdy zaś, przeszedł na stronę serca, umysł z psychiką wysiadały...
Podniosłam jego lewą rękę i położyłam ją sobie na ramieniu, wtulając się w zimne ciało Malika. Oparł brodę o czubek mojej głowy i powiedział w przestrzeń:
- Wiem. Wiedziałem to, ale ją kochałem... I myślałem, że ona kocha mnie. - szepnął, a na czubek mojej głowy spadła kropelka płynu. Ciemnowłosy podniósł głowę i spojrzał na Niall'a. - Uwierz mi, Niall. Na prawdę chciałem, z nią się rozstać... Ale za bardzo ją kochałem. - odparł drżącym głosem. - Kocham... - poprawił się i wstał.
Naparłam na jego dłoń, którą nadal miał wplecioną w moją. Pociągnęłam go lekko w dół, ale na cóż było moje lekkie pociągnięcie, gdy on był o wiele silniejszy? Wyswobodził dłoń z uścisku i przeszedł między kanapami.
- Dokąd idziesz ? - spytałam, odprowadzając go wzrokiem.
Zayn odwrócił się do nas i przywdział swoją maskę. Tą, która oddzielała nas od "starego Zayna".
- Nie mogę was dłużej obciążać moimi rozterkami. - powiedział, głosem wypranym z emocji. - A szczególnie ciebie. - spojrzał na mnie znacząco. - Za dużo razy, szarpałaś sobie nerwy i wiele razy przeze mnie cierpieliście obydwoje. A ja nie chcę, by moja najukochańsza siostra, zaniedbywała swój związek. - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy i wyszedł z domu, zarzucając jeszcze przed zatrzaśnięciem drzwi, swoją jeansową kurtkę.
Niall przeskoczył przez stolik i wziął mnie w swoje obięcia.
- Zayn da sobie radę. - pocieszał mnie, lekko kołysając.
- Ale to jest mój brat... - szepnęłam, wycierając łzy z policzka.
- Tak jak i mój. On musi teraz pobyć sam. Musi to sobie wszystko poukładać. - powiedział, po czym westchnął i pocałował mnie w czoło."
Wspomnienie z tamtego popołudnia, przemknęło mi przez umysł. Zerknęłam wściekła na szanowną panią Edwards.
- Emily zrozum! Nie wiem co mi się działo... Po prostu zaczęłam się denerwować, że mogę Zayn'a stracić. On tak dobrze się z tobą dogadywał, jeszcze ten wasz pocałunek... - zawiesiła wzrok na swoich bransoletkach.
Przyjrzałam jej się badawczo.
- Perrie. - zaoponowałam, lecz ona nawet na mnie nie spojrzała. - Wiesz jak Zayn się czuł? On się obwiniał za wszystko. Nawet o to, że to przez niego się wtedy pokłóciłyśmy. - wykonałam dziwny gest ręką i wcisnęłam dłonie w kieszenie swetra.
- Wiem... - powiedziała cicho.
Podniosła wzrok. W jej oczach kryła się nadzieja i ból, oraz tęsknota. Łzy spływały po jej policzkach.
- Rozmawiałaś już z Malik'iem? - spytałam po chwili.
- Tak. Ale on nie chce słyszeć o tym, że to wszystko moja wina.
Cmoknęłam cicho. Uwielbiałam Perrie. Nawet wtedy, gdy raniła mojego najlepszego przyjaciela. A Zayn czuł się przy niej taki szczęśliwy! No nie zawsze, ale tak się cieszył na każde spotkanie z nią.
Nie mogłam, nie wybaczyć Perrie. Choć jej zachowanie wprawiało mnie w wściekłość, to zauważyłam, że kilka dni po ich zerwaniu zaczęła się zmieniać. Na dobre. Patrzyłam na nią smutnym wzrokiem.
Po moich policzkach także spłynęła łza. Do oczu cisnęły mi się kolejne.
- Oh, Perrie. - wyjąkałam.
Podniosła wzrok. Posłałam jej blady półuśmiech.
Odwzajemniła go i wpadłyśmy w swoje ramiona.
- Tak bardzo, cię przepraszam za to wszystko co narobiłam. - wyłkała przez łzy.
Postronni obserwatorzy patrzyli na nas jak na jakieś nienormalne. I to jeszcze Perrie Edwards z dziewczyną Horana !
- Chciałam cię bardzo przeprosić. Nigdy więcej tak się nie zachowam. - jąkała się przez łzy.
- Dobrze, dobrze. Wierzę ci. - powiedziałam.
Oderwała się ode mnie i posłała mi delikatny uśmiech.
- Kto by pomyślał, że mi tak szybko wybaczysz, po tym... - odparła. Wzruszyłam ramionami lekko. - Przepraszam, że zajęłam ci czas. A ten Burkely...
- To tylko znajomy. - uprzedziłam. - Spotkaliśmy się na kawie. To chyba nie zbrodnia?
Przytaknęła głową.
- Uważaj jedynie. To jest typ podrywacza.
- Jestem już dużą dziewczynką Pezz. - wzniosłam oczy ku niebu.
- Niall ci ufa. - powiedziała. Przytaknęłam lekko głową. - Lecę. Pa. - dodała, przytulając mnie. - Mówię ci, nie daj się jego słodkim gatkom.
- Yhym, paa! - odparłam, machając jej. Odwróciłam się i wróciłam do czekającego na mnie w kawiarni Burkely'ego.
Jestem pewna, że każda z Was oglądała filmik z Ghany. Ja oglądałam po kilkanaście razy i ryczałam jak głupia. Aż mnie głowa rozbolała od płaczu. Jestem z chłopców tak cholernie dumna. :')
Dodatkowo teledysk do One Way Or Another ! Ja myślałam, że nie wyrobię. Normalnie jak zobaczyłam nagiego Niallera... *o* Huh, zgon na miejscu!! ♥ Teledysk tak samo poszurany jak nasi chłopcy. No, ale za to ich kochamy. ♥
Piosenka czterdziesta czwarta. Dość chaotyczna, za co przepraszam. Jeju, dziękuję za 26 obserwujących, ponad 15 700 wyświetleń! ;') Nawet nie wiecie jaką radość mi to sprawia. Niestety, jest jakieś "ale", do którego się przyczepię. Jest mało komentujących, co mnie na duchu nie bardzo podnosi... :x
No nic. Komentujcie kochani, komentujcie! ♥ 12 kom = nowa piosenka.
Kocham, Nils. ♥