piątek, 8 lutego 2013

Piosenka czterdziesta druga.

  Weszłam z impetem do łazienki. Danielle biła się z Jenn o jedyną szczotkę, która była w łazience, a El siedziała na pralce i się im przyglądała.
- Co tam mysze? - spytałam z uśmiechem.
Eleanor wzruszyła ramionami, a Dan wskazała palcem na Loczkowatą i syknęła:
- Ona nie chce mi dać szczotki!
Roześmiałam się głośno i wyrwałam Jenn szczotkę i rozczesałam sobie włosy. Loczkowata i tancerka, zmierzyły mnie groźnymi spojrzeniami.
- Ohoho. No to sobie Ems nagrabiłaś! - zaśmiała się złowrogo brunetka i zsunęła się z pralki. - Tak w ogóle, to macie jakiś pomysł na pożegnanie chłopaków? - spytała, poprawiając włosy.
- Pomysł? Nie wystarczy ich pożegnać, a na przywitanie coś urządzić? - spytała Dan. Przytaknęłam, a Jenn się skrzywiła.
- Ja to w ogóle nie chcę ich żegnać. - odparła Loczkowata. Przytaknęłyśmy jej.
  Żadna z nas nie chciała się żegnać, z chłopcami. Dla dziewczyn to była pierwsza dłuższa rozłąka, a dla mnie i Jenn... To była nasza pierwsza rozłąka. I to jeszcze taka długa. Dwa miesiące, to dla nas nie lada wyzwanie.
Dwa miesiące miały minąć, nim się obejrzę. Miałam nadzieję, że nie wpadnę w jakiegoś dołka.
- Ej, no baby jedne idziecie ?! - zagaił już nieźle wstawiony Louis, zataczając się przy drzwiach łazienki. Oczy miał małe, a na twarzy głupkowaty uśmiech. El złapała się za głowę i pokręciła nią z dezaprobatą.
- Chodź ty głupi alkoholiku. - mruknęła i wzięła go pod rękę. - Zostawiłyśmy ich na niecałe dziesięć minut! - syknęła do nas i wyszła z Tomlinson'em, któremu nogi uginały się pod jego ciężarem.
Dan uśmiechnęła się zawadiacko, a Jenn wzniosła oczy ku niebu.
- Ja to jestem pewna, że Daddy się nie upił. - zaśmiała się ciemnooka, a Jenn zmroziła ją wzrokiem.
- Ja to się boję o Styles'a! - syknęła i wyparowała z łazienki.        
 Uśmiechnęłam się szeroko, co Dan zauważyła i odwzajemniła uśmiech. Jako jedyne byłyśmy spokojne, że nasi chłopcy nie wypiją do nieprzytomności i zachowają umiar. Niall nie pił, nie palił, był kochany, choć czasami nerwowy, ale zawsze starał się być jak najlepszym dla mnie.
 A Dan i Li byli wspaniałą parą. Zgraną, nie kłócącą się, kochającą. Aż miło, było na nich patrzeć. Bardzo chciałam, byśmy z Nialler'em tworzyli taką zgraną parę, bez żadnych takich kłótni, bo czasem to aż było nudne. Ale jak to mówią: "Kto się czubi, ten się lubi", nie?
- Chodź. - powiedziała tancerka i pociągnęła mnie za rękę. Na korytarzu natknęłyśmy się, na całujących się. Tomlinson z El obdarzali się namiętnymi pocałunkami. - Oh, rzygam miłością! - zaśmiała się Danielle w ich stronę i zeszłyśmy po schodach.
W salonie o dziwo, siedział trzeźwy Zayn. No może nie w stu procentach trzeźwy, ale jednak. Hazza spał jak zabity, na kanapie. Jenn wywiało. Pewnie się nieźle wkurzyła. Ugh! Znów się będą na siebie boczyć. I Hazza będzie wkurzony na cały świat, a Loczkowata będzie chodzić obrażona.
Usiadłam obok Nialler'a, który rozbawiony gawędził z przytomnymi. Olly siedział obok Liam'a i wcinał coś zawzięcie, a Niall... Niall nic nie jadł! Jeju, trzeba zapisać w kalendarzu!
- Ojej, kochanie, a ty nic nie jesz? - zagaiłam do niego z kpiącym uśmiechem. Pokazał mi język i pocałował w skroń.
- Myślę, że ani Styles, ani Tommo nam nie przeszkodzą w tym, co zaczynaliśmy. - wymruczał mi do ucha. Zaśmiałam się cicho i musnęłam jego usta.
- Która godzina? - spytałam.
- Po dwudziestej trzeciej. - odparł szybko blondyn, ciągle mnie całując.
Nagle w kieszonce mojej sukienki, zawibrował telefon. Zniechęcona wyjęłam samsunga i odczytałam wiadomość. "A mój przyszły zięć, nie ma zamiaru dziś odstawić mojej córci do domu? :)" ~ Tata.
Niall cmoknął niezadowolony i podniósł się z kanapy, ciągnąc mnie za sobą. Nikt jednak nie zwrócił na nas uwagi. Nawet najmniejszej. Niall podał mi płaszcz, a sam wciągnął na siebie, bluzę Liam'a.
- Ej, a wy gdzie? - spytał Murs, a Zayn spojrzał na nas zdziwiony.
- Muszę odwieźć już Ems. - odparł skwaszony blondyn. Szybko powiedziałam, że Tata będzie się martwił. Pożegnałam się z obecnymi.
Nialler, wplótł palce w moje i powoli ruszyliśmy w stronę drzwi. Na dworze lało, więc wręcz wbiegliśmy do Landrovera. Niall zmierzwił palcami swoje zmoczone włosy i uśmiechnął się do mnie lekko.
Odwzajemniłam uśmiech, całując go delikatnie w kącik ust. Silnik zawarczał i wyjechaliśmy w deszczowe uliczki Londynu.

*Narracja trzecioosobowa*
  Ronnie szła powoli między sklepami Centra. Słuchawki w uszach, w których dudniło 'Sweet Child O' Mine'. Ludzie mijali ją bez większego zainteresowania. No, pomijając niektóre nastolatki, młodsze od niej, które wpatrywały się w nią jak w zjawę. Miała ogromną ochotę pysknąć im, czy nie mają co robić. Lecz nie chciała mieć żadnych zatargów. No, bo po co? Mieć jakieś gówniane problemy, z jakimiś gównianymi małolatami?
Nagle jej jedną z ulubionych piosenek, przerwał dźwięk dzwonka. Zerknęła na wyświetlacz HTC. "Ice mum'. Tak miała zapisaną swoją mamę. Zabawne? Dla niektórych tak, dla innych nie. Ona lubiła tak mówić na mamę. Jeszcze zanim zmarł Tata... No, tak. Po rozwodzie rodziców wszystko powoli się rozkruszało. Powoli. Aż w końcu się rozsypało całkowicie. Połowę życia przeciekło jej niczym piasek przez palce. Nawet nie poczuła kiedy.
  Tak rozmyślając, o tym wszystkim, przypadkowo wpadła na człowieka. Już miała ochotę syknąć, coś w stylu: "Jak łazisz?!". Lecz, gdy tylko podniosła wzrok. Napotkała te ciemne, prawie czarne oczy. Głęboko osadzone w oczodołach. Myślała, że padnie. Boże! Jak takie piękne istoty mogą chodzić po ziemi?!
  Zachłysnęła się powietrzem i wydukała cicho: "Przepraszam". Chłopak o czarnej czuprynie i ciemnych oczach uśmiechnął się lekko. Matko! Poczuła jak jej głowa pulsuje! Ej, ej. Ronnie, weź się ogarnij, OK ?
- Nic nie szkodzi. - odparł, równie cicho, jak ona. Był wyższy od niej jakieś piętnaście centymetrów. Nie więcej. - Powinienem patrzeć, gdzie łażę. - dodał, po czym, jego uśmiech stał się szerszy. Veronica mimowolnie: także się uśmiechnęła.
- Ehm... - cmoknęła cicho, bo "Ice mum", dzwoniła po raz drugi. - Ja muszę lecieć. - dodała.
- To... - zaczął czarnowłosy, lecz blondynka mu przerwała.
- Do zobaczenia.
Gdy już oddaliła się od chłopaka na kilka metrów, odwróciła się. Patrzył! Patrzył za nią. Gdy ich spojrzenia się spotkały, pomachał jej. Nieśmiało odmachała i o mało się nie zabiła, potykając o powietrze.
- Boże, żeby tego nie widział. - błagała, idąc w stronę wyjścia. Czuła, że jej poliki płoną.
Wyjęła HTC i wystukała numer. "Jakiego boskiego chłopaka widziałam!", napisała szybko na dotykowej i wysłała. No, takiego przystojnego chłopaka, to jeszcze chyba świat nie widział!

*Emily*
Wyrywałam się i krzyczałam. Płakałam i wołałam, mojego Nialla. Którego właśnie chłopcy zabronili mi odwiedzić. Mi. Tej, którą tak kochał, szanował, pożądał, ubóstwiał. Kochał.
- Cicho. Rebecco, cicho. Nie płacz. - uspokajał mnie Liam, gdy Zayn owinął swoje umięśnione ramiona, wokół mojego ciała, żebym się nie wyrywała.
A ja łkałam.
Bo co innego może robić osoba, której ukochany tak kurczowo trzyma się życia ?

 
  Obudziłam się z zaschniętymi łzami na policzkach. Czułam jak serce wali mi tak szybko, że o mało nie wyrwało się z piersi. Oddychałam ciężko i spazmatycznie. Zamrugałam kilkakrotnie i przetarłam twarz. Powoli zsunęłam się z łóżka.
Poczłapałam powoli do łazienki i obmyłam twarz zimną wodą, na ocucenie. Rozczesałam posklejane, od lakieru, włosy i związałam w kucyka. Z łazienki przeszłam do pokoju mojego głupiego brata, wryłam się mu do łóżka. On coś wymruczał, że mnie zabije, ale obdarował mnie kawałkiem kołdry. Wtuliłam się w jego plecy i zamknęłam powieki.
- Wstawaj bambusie. - wychrypiał, zaspanym głosem.
- A w życiu. - odmruknęłam.
- No, weź.
 Z wielkim wysiłkiem przesunęłam go, o kilka centymetrów w bok, by zrobić sobie więcej miejsca. Położyłam się wygodnie. Mike przewrócił się na plecy i rozłożył prawą rękę. Położyłam się na jego obojczyku, a on przytulił mnie do siebie.

- Jaką piękną dziewczynę wczoraj widziałem. - wychrypiał.
- Jasne, taka piękna jak Charlie? - mruknęłam sceptycznie. Mike szturchnął mnie w bok i coś mruknął, że mam się zamknąć.
- Oo, jakie kochane rodzeństwo! - usłyszeliśmy głos Taty. Coś odmruknęliśmy, bez otwierania oczu. Tata jednym ruchem, ściągnął z nas kołdrę. Zaczęliśmy jęczeć, że się nad nami znęca i takie tam.
- Niedziela ojciec jest. Daj nam pospać. - mruknął zirytowany, czarnowłosy, z jednym okiem zamkniętym, a drugim otwartym.
- I co, że niedziela? Wstawać! - krzyknął i poodsuwał żaluzje.
- Jesteś okropny. - mruknęłam, przytulając się do niego. Tata pogładził mnie po głowie, śmiejąc się. - Dzwonił ktoś do mnie? - spytałam, przypominając sobie, że zanim wpełzłam do łóżka mojego brata, Tata mówił do kogoś "Oczywiście, przekażę, jak tylko wstanie. To do usłyszenia, cześć."
- Ta, Louis dzwonił, że masz się dziś u nich stawić. Przyjadą po ciebie koło piętnastej. - powiedział, wychodząc z pokoju. - To się pośpiesz, bo jest trzynasta.
  Uformowałam usta w literkę "o" i pobiegłam do łazienki. Jeszcze na w pół śpiąca, wlazłam do wanny.
  Szykując się powoli, myślałam, nad tymi dwoma miesiącami. Ostatnio nie myślałam o niczym innym. No tak. Wyjazd. Teraz wszystko kręciło się wokół chłopców. Ciuchy, próby i tak dalej. No, proszę! To w końcu bożyszcze nastolatek! Mam chłopaka, za którym szaleje masę nastolatek i zrobiłyby wszystko, by z nim być. No nie ma, co. Muszę być jakaś nie wiem... No, w końcu jest ze mną? Kocha mnie, troszczy się o mnie i takie tam.
Takie tam pierdoły, jak to w związkach bywa. Ha. Kochany mój blondasek. Wiecznie głodny, słodki, kochany, opiekuńczy. To jest najlepsze co mnie spotkało w tym, pomylonym życiu.
- No, Bejbi. Jest już za dziesięć. Pewnie zaraz przyjadą. - oznajmił Tata. Machnęłam niedbale ręką i poszłam do pokoju, by wziąć potrzebne rzeczy. Standardowo: komórka, słuchawki, portfel, lusterko, puder w kremie, chusteczki i klucze od domu.
Usłyszałam kilkakrotne uderzenie w klakson. Mocne trzaśnięcie drzwiczkami. Po chwili byłam już na dole. Nim chłopcy zadzwonili do drzwi, ja otworzyłam je.
Uśmiechnęli się szeroko. Czwórka, bez Liam'a.
- Gdzie Li? - spytałam, zerkając w stronę samochodu.
- Został biedaczek w domu. - odparł z uśmiechem Louis. Zaprosiłam chłopców do środka. Weszli witając się z Tatą i Mike'iem. Tata zaprosił ich do salonu, lecz grzecznie odmówili, mówiąc, że mają troszkę pakowania. Troszkę. Jasne. Dwa miesiące, to takie tam "troszkę".

*Niall*
  Już jutro miał być dzień, gdy się rozstaniemy na dwa długie miesiące. Czekałem z chłopcami na ten dzień od dawna. Nie sądziłem jednak, że po drodze spotkam miłość mojego życia. Rozeszliśmy się i zeszliśmy. Były wzloty i upadki. Miałem nadzieję, że te dwa durne miesiące miną szybko.
  Wyszliśmy wszyscy razem na taras, by cieszyć się wiosenną pogodą. Usiedliśmy na leżakach, ławeczkach. Rebecca usiadła obok mnie i wplotła swoje palce w moje. Ścisnąłem je znacząco.
Hazza zagaił, że moglibyśmy pośpiewać. Zgodziliśmy się, a Emily i Danielle, były rozpromienione. Uwielbiały nas słuchać. Harry popatrzył na mnie z wyczekiwaniem.
- Już. Już. Gdzie moje gitara ?- rozejrzałem się po tarasie, lecz nigdzie nie dostrzegłem mojej ciemno brązowej zabudowy.
Nagle Zayn wyszedł, przez szklane drzwi i po chwili wrócił z gitarą. Rzucił w moją stronę. Złapałem szybko, zgrabnie jedną ręką i z przepraszającym spojrzeniem, wyswobodziłem się z uścisku, blond piękności. Usiadła sobie kilkadziesiąt centymetrów ode mnie. Podsunęła kolana pod brodę i owinęła je ramionami.
Pociągnąłem za pierwsze struny, do "One Thing", a z gardła Liam'a wydobył się głos. Obserwowałem każdego z chłopców, z osobna. Każdy miał w sobie coś, co najbardziej zapamiętywałem. Liam poważną twarz i ciemne oczy. Hazza loki i zielone oczy. Louis zawsze uśmiech na twarzy, a Zayn był mulatem o pięknych czekoladowych oczach. Byli moimi przyjaciółmi, na jakich nigdy lepiej bym nie trafił.
Po nim włączył się Harry ze swoim kamiennym głosem.
'Shot me out of the sky
You're my kryptonite
You keep making me weak
Yeah, frozen and can't breathe
'
Harry wczuwał się w swoją rolę, chociaż nie był na scenie, ani na koncercie. Czasem irytowało mnie to jego zaangażowanie, lecz on po prostu od zawsze śpiewał, więc nic w tym dziwnego. Lokowaty spojrzał znacząco na Zayn'a, a on zabrał głos.
Do refrenu włączyliśmy się wszyscy. Szarpałem za struny, lekko wsytukując rytm stopą. Em, kiwała się lekko na boki, przy zamkniętych oczach.
Gdy nadeszła moja kolej, wciągnąłem szybko powietrze do płuc, aby nie zaciąć się. - Now I'm climbing the walls
But you don't notice at all
That I'm going out of my mind
All day and all night
- śpiewając czułem na sobie spojrzenia zgromadzonych. A szczególnie pewnej osóbki, po mojej prawej stronie. Przez nasze piosenki, mogłem jej przekazać wszystko, to co najtrudniej mi było wypowiedzieć. A najtrudniej mi było mówić o uczuciach. Kochałem ją tak bardzo, ale nie umiałem ująć to w odpowiednie słowa.
Gdy Louis przejął głos, wtedy odetchnąłem z ulgą. Trochę czułem, że mam lekkie rumieńce. Emily pogłaskała mnie wierzchem swojej dłoni po poliku. Chciałem złapać ją za rękę, lecz tym popsułbym utwór, więc wykorzystałem swoją silną wolę, powstrzymując się.
  Tak mało czasu nam zostało, by nacieszyć się swoją obecnością.




 

13 komentarzy:

  1. Dlaczego?! Dlaczego oni musza wyjezdzac?! Te dwa miesiace to strasznie dlugo, ale dadza rade:D
    Piosenka swietna jak zawsze...
    Kocham Twoja mysza:*:*:**

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, naprawdę, Good Job! Jesteś genialna. Szkoda, że oni muszą wyjechać. Zgaduję, że coś się zdarzy. Nie wiem co, ale coś na pewno ^^
    Czekam na następny :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaahh nie mogę takiee towszystko boooskie .! Nie chce żeby oni wyjeżdżali .!!! :/ Czekam na nastęona jak najszybciej.! **_**

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczuwam że jak chłopcy wyjadą .. To się coś stanie :x , ale siedze już cicho :x. Świeeeetna piosenka, czekam z niecierpliwością na następną ! - Hann . ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech oni nie wyjeżdżają -,-
    wszystko tylko nie to.
    śliczny rozdział, kocie <33
    i pisz szybko, bo ja nie wytrzymam, nooo!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. spodobał mi się! ciekawe jak Em przeżyję tą rozłąkę :D

    i masz u mnie plusa, za pierwszą piosenkę *_*
    Guns' n roses aww ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham! Kocham! Kocham!
    I chcę kurwa next'a! <3

    Pozdrawiam Twoja Rons ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę niech nie wyjeżdżają. Jak tak się stanie to niech wezmą ze sobą Em.
    Boska, fantastyczna, genialna i wspaniała piosenka <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, dawaj następny (; ` Korniszon

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekamy
    Masełko:D

    OdpowiedzUsuń

  11. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award
    Więcej informacji na
    http://itsyou-hope.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam cię za tego bloga kochanie ♥
    strasznie cię przepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszego rozdziału, ale nie przeczytałam go do końca, bo oczywisćie musiałam schodzić z kompa, a później tak jakoś wogóle czasu nie było ;/
    ohhh ta notka jak i zarówno wcześniejsza napisana cudownie, wspaniale, genialnie ;**
    hymm ta cała impreza i rozmowa Ems z Zaynem ;)) Perrie też mnie strasznie wkurza ;p i ohh rozbawiły mnie słowa mulata na jej temat ;pp
    Rebeca i Niall są strsznie słodcy ;)) oby tylko tak było dalej...
    trochę przeraził mnie jej sen, ale na szczęscie to nie dzieję sie naprawdę ;))
    awww ;** Em śpiąca razem z bratem - musiałó to przemilaśnie wgląać xD i jeszcze to spotkanie jej brata z Ronnie ;d pisz szybko mycho moja ;*** hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochanie ty moje <3
    Nie myśl sobie, że o Tobie zapomniałam. Cały czas jestem na bieżąco! Jestem tu z Tobą i cały czas będe. Ostatnim razem, gdy włączyli mi dostęp do internetu, to po chwili znów mi go odebrali, więc nie miałam nawet jak Was poinformować. Cóż, wolny czas na lekcjach informatyki starczał mi tylko na nadrabianie Twoich rozdziałów oraz innych blogów, niestety nie starczał na pisanie.
    Już wróciłam. Rozdział jest cudowny Słońce <3 Oby chłopcy szybko wrócili <3 coś się stanie, wiem o tym. Mam się bać? ;>
    U mnie nowy rozdział <3 www.bythewater97.blogspotcom
    ZAPRAAASZAM :**

    OdpowiedzUsuń