Cześć ♥
Zanim zaczniecie czytać te moje wypociny, mam dla Was informację. Mianowicie prowadzę drugiego bloga, i chciałabym Was prosić o zaglądanie i komentowanie go, gdyż (nie okłamujmy się) ma mało wejść. :) Blog prowadzę z moją znajomą Sandrą. Ja zajmuję się stroną "imaginów, opowiadań". :)
A teraz.. Czytamy piosenkę osiemnastą. :)
Podniosłem się ledwo z łóżka, gdy usłyszałem huki za drzwiami. Cały rozczochrany wyjrzałem z pokoju. Louis i Liam tłukli się poduszkami na korytarzu.
- Chłopaki ! Ja chcę spać ! - warknąłem i położyłem się na podłodze, w progu.
- Ludzka kanapkaa ! - wydarł się Louis i skoczył na mnie.
- Ty ciężka krowo ! Zejdź ze mnie ! - wydusiłem.
Nagle Li ucieszony, także się na mnie położył. Spinając swoje wszystkie mięśnie, nieudolnie próbowałem zrzucić te kilogramy z swojego miażdżonego ciała.
- Zayn ?! Harry ?! - wychrypiałem, domagając się pomocy.
Nagle na korytarz wyszedł Harry, gdy zobaczył mnie zmiażdżonego, zaczął się zwijać ze śmiechu. Nie wiem, co w tym wszystkim było śmiesznego, ale ten palant się śmiał.
- Przestał byś się bezczelnie śmiać i byś mi pomógł ! - warknąłem, a chłopaki ani rusz. Wciąż leżeli na mnie zadowoleni.
Harry ściągnął ze mnie chłopców i uśmiechnął się sarkastycznie.
- Wisisz mi obiad w Nando's.
- No chyba ty mi ! - zeskoczyłem szybko ze schodów, by uchronić się, od dostania poduszką w głowę.
Wskoczyłem do kuchni, by coś zjeść. Naszykowałem sobie cztery kanapki i zasiadłem przed TV.
Mój budzik rozległ się w całym pokoju. Niechętnie i z wielkim oporem wyłączyłam budzik i zsunęłam się z łóżka na podłogę.
- I'm sexy and I know it ! - darł się za drzwiami, mój niedorozwinięty brat.
- Zamknij się ! - krzyknęłam, zachrypniętym głosem.
Z zamykającymi się oczami ruszyłam do łazienki. Obmyłam twarz i umyłam zęby. Wciąż ubrana w swoją prowizoryczną piżamę zeszłam na dół. Smakowity zapach, świeżo zrobionej czekolady, unosił się po parterze.
Podrapałam się po powiece i weszłam do kuchni. Wyobraźcie sobie, jak pachnie czekolada. Zwykła w tabliczce. Czujecie? A wyobraźcie sobie taką roztopioną, cieplutką. Mniam.
- Cześć, Dadi. - mruknęłam i pocałowałam, krzątającego się po kuchni Tatę.
- Cześć, Bejbi. Już miałem iść do twojego pokoju, spychać cię z łóżka.
- Dałam sama radę. - skwitowałam z pomrukiem, siadając i sięgając po swoją gorącą czekoladę.
Tata podstawił mi pod nos świeżutkiego, jeszcze ciepłego omleta z szynką, serem i pieczarkami.
Spojrzałam na Tatę z wdzięcznością.
- No jedz, jedz. - ponaglił i ruszył do sypialni.
Szybko pochłonęłam swoje śniadanie i pobiegłam do pokoju, szykować się. Po dziesięciu minutach byłam już ubrana i uczesana. Rozległ się dzwonek do drzwi. Zrobiłam zdziwioną minę i pognałam na dół.
Zdyszana pod drzwiami, wzięłam trzy głębsze oddechy i otworzyłam. Przywitał mnie piękny, szeroki uśmiech.
- Cześć!
- He, hej - wybełkotałam. - Co ty tu robisz?? - spytałam, nie kryjąc zdziwienia i zakłopotania.
- Przyjechałem odwieźć cię do szkoły. - wyszczerzył ząbki. - Ojej, czy to gorąca czekolada tak pachnie ?? - spytał.
- Tak, chcesz? Wejdź. - zachęciłam go gestem ręki.
Mój gość, wszedł bez krępacji i skierował się do kuchni.
- Sama jesteś w domu ?
- Nie. Mike się szykuje, albo już pojechał do szkoły, a Tata zbiera papiery, bo dziś jedzie na przetarg. - wyjaśniłam, siadając obok blondyna, przy stole.
Kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Ile potrzebujesz jeszcze czasu ? - spytał, popijając cieplutką czekoladę.
- Daj mi pięć minut. Zaczekasz, czy będziesz łaził za mną, jak nawiedzony ? - wyszczerzyłam do niego ząbki w ironicznym uśmiechu.
Podszedł do mnie i zaatakował łapiąc w talii, i przerzucając przez ramię.
- Niall, błagam puść mnie ! - krzyknęłam, śmiejąc się na cały dom.
- Co tu się wyrabia, młodzi ? - spytał, rozweselony Tata.
Niall od razu postawił mnie na ziemi, odgarniając mi włosy za ucho. Uśmiechnęłam się do niego czule.
- Dzień dobry, tak w ogóle. - blondyn wysunął rękę, w stronę Josepha, a on uścisnął ja serdecznie.
- Dobry. To wiesz Niall, przypadkiem podsłuchałem, że podwieziesz Em. Podrzucisz ją? - spytał ciemny brunet, z zadziornym uśmieszkiem.
- Oczywiście. - niebieskooki od razu spoważniał.
- O nawet nie wiesz, jak mi pomagasz chłopie. - Tata, poklepał naszego, niespodziewanego gościa po ramieniu i zniknął w korytarzu. - To na razie dzieciaki ! - krzyknął, po czym wrócił. Pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu.
- No to chyba zostaliśmy sami. - szepnął, patrząc na mnie słodkimi oczyma.
Przysunął się do mnie, na niebezpieczną odległość. Delikatnie zahamowałam go, kładąc dłoń na jego torsie.
Spojrzał na mnie spod wachlarza długich rzęs.
- Myślałaś, że co? - spytał, podchwytliwie, nachylając się do mojej twarzy. - Myślałaś, że będę chciał cię pocałować? Na przykład tak...? - szepnął, delikatnie muskając moje usta.
- Niall. - zaoponowałam cicho. - Już ci kiedyś mówiłam.
- Wiem co mi mówiłaś. - oznajmił miękko, wplatając swoje dłonie w moje rozpuszczone włosy. - Pięknie wyglądasz z jednym okiem pomalowanym. - roześmiał się i pocałował mnie w powiekę. - Masz pięć minut. Inaczej spóźnisz się na lekcje.
Prychnęłam i pocałowałam go w policzek. Pognałam szybko na górę. Złapałam w palce tusz do rzęs i pomalowałam prawy wachlarz rzęs.
- Ems Reb Christie Carson! - krzyknął, a ja wybałuszczyłam oczy i upuściłam czarną tubkę do zlewu. Pierwszy raz ktoś użył mojego prawdziwego imienia, a także nazwiska.
Nie odwróciłam się. Wpatrywałam się, jedynie w lusterko, w którym odbijała się w drzwiach postać niebieskookiego.
- Pośpiesz się. Jest za dwadzieścia. - oznajmił, stając bliżej mnie.
Objął lekko mnie w talii i przyciągnął do siebie.
- Chodź już, jesteś piękna. - powiedział z powagą.
We mnie się gotowało. Czułam w ustach posmak jego ust. Odwróciłam się, przodem do przystojnego, zakochanego we mnie Horana. Położyłam dłonie na jego torsie, stanęłam lekko na palcach i musnęłam jego usta. Poczułam, że się uśmiecha.
- Kocham cię. - szepnął.
- Wiesz jak bardzo chciałabym powiedzieć ci to samo. - odparłam smutno.
Normalny człowiek, na taką odpowiedź posmutniałby, czy coś podobnego, ale nie On. Wciąż uśmiechał się szeroko.
- Ja uważam inaczej.
- Chyba wiem lepiej. - odparłam, wzburzona.
- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. - pokazał mi język i ponownie musnął moje usta.
- Zawsze będziesz robił, co będziesz chciał ?
Posłał mi twierdzący uśmiech. Odepchnęłam go w żartach i ruszyłam na dół.
- Jedziemy, czy nie ? - krzyknęłam.
Roześmiał się głośno. Wszędzie ten śmiech mogłabym poznać. Jest on zaraźliwy.
- Idę, idę !
- Niall James Horan ! Będziesz mnie usprawiedliwiał u mojej wychowawczyni!
- Dobra! - roześmiał się i pocałował mnie w głowę. - Chodź marudo.
Zamknęłam drzwi na klucz i pobiegłam do Landrovera. Zasiadłam na przednim miejscu i włączyłam ogrzewanie.
- Ty zmarźluchu. - skwitował Niall, gdy wyjechaliśmy spod mojego domu. - A właśnie. Zabieram cię dziś do kina.
- Ale ja nie mogę. - odparłam.
- Czemu nie ?
- Bo.. Bo nie mogę. - odparłam mało przekonująco
- Ta. Czyli kiedy idziemy do kina ? - spytał, wjeżdżając na szkolny parking.
- Zastanowię się. Dziś nie. - oznajmiłam. - Dziękuję za podwóz. - z szczerym uśmiechem, pocałowałam go w policzek i wysiadłam z auta.
Niall wyskoczył za mną i zostawiając odpalony samochód, złapał mnie w talii i odwrócił do siebie przodem.
- Tak się ze mną nie ładnie pożegnałaś, no. - udał smutnego i wplutł swoje palce w moje włosy.
Oczekiwałam tego. Oczekiwałam, że mnie pocałuje. Z uczuciem, namiętnością.
Przybliżył twarz, do mojej i...
- Pa. - odparł, całując mnie w czoło.
- Ej, no ! - zaoponowałam. - Myślałam...
- Tak, wiem. Myślałaś, że cię pocałuję, ale chyba chłopak, którego znam, nas obserwuje. - powiedział, dyskretnie patrząc za mnie.
Odwróciłam się do tyłu i ujrzałam Chrisa. Wpatrywał się we mnie z wściekłą miną.
- Pocałuj mnie. Szybko. - rozkazałam, a Niall posłusznie mnie pocałował.
Długo. Długo i namiętnie.
- Ktoś dzwoni ! - krzyknął Mike.
Puściłam tę uwagę mimo uszu. Zbiegłam po schodkach, posyłając Mike'owi irytujące spojrzenie.
Przekręciłam zamek i otworzyłam z rozmachem drzwi.
Przywitał mnie piękny uśmiech.
- Cześć. - powiedział i zrobił krok, lecz ja go wypchnęłam za próg, zamykając za sobą drzwi.
- Co ty tu robisz ? - spytałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Przecież dziś mieliśmy wyjść razem do kina. - powiedział.
Cmoknęłam poirytowana i mruknęłam:
- Przecież się widzieliśmy rano i mówiłam ci, że dziś nie możemy się spotkać.
Uśmiechnął się pod nosem i spytał:
- Ale nie wyjaśniłaś mi dlaczego, więc?
Podniosłam jedną brew i zrobiłam zdziwioną minę. Przęłknęłam głośno ślinę i przystanęłam na drugą nogę.
- Bo po prostu... - zaczęłam, ale mój bardzo mądry brat z impetem otworzył drzwi wejściowe, a ja wpadłam w ramiona mojego gościa.
- Emily, a co... - zaczął, ale nie dokończył, gdy zobaczył blondyna. - Co on tu robi? - spytał "kulturalnie", świdrując Niallera wzrokiem.
Ten uśmiechnął się do niego lekko.
- Bo Niall, przyszedł...
- Po moją bluzę. - uzupełnił Niall. Odetchnęłam cicho z ulgą. - Ale nie ma jej u Emily, bo ma ją Jennifer. No to ja będę spadać. - powiedział i powoli wycofał się ze schodków, przed domem.
Moje wargi bezgłośnie wypowiedziały "dziękuję" i odetchnęłam z ulgą.
Wycofał się i pomachał mi na pożegnanie. Odmachałam i weszłam do domu, zostawiając mojego brata na wejściu.
- Ej, ej ! - zawołał, wymachując rękoma.
Odwróciłam się, z pytającą miną.
- Myślisz, że nie wiem? - spytał retorycznie i wskoczył na kanapę przed telewizorem. - Wiem, że ci się podoba i vice versa. - puścił mi oko. Uśmiechnęłam się.
Ha. Jego oszukać się nie dało. Musiałam przyznać niestety, że miałam najlepszego brata na świecie. Nie dość, że znał mnie na wylot, to na dodatek rozumiał mnie bez słów i wystarczyło mu jedno spojrzenie na mnie, by wiedzieć w jakim jestem stanie.
Westchnęłam, a Mike zachęcił mnie gestem dłoni, bym dołączyła się do niego. Podeszłam powolnym krokiem i usiadłam na fotelu, wyciągając nogi na stolik "do kawy".
Mike przyglądał mi się badawczym wzrokiem, obserwując z dokładnością moją mimikę twarzy.
- Mógłbyś się tak na mnie nie patrzeć? - spytałam, obruszona.
- A idź ty... - mruknął.
- Idę do siebie. - oznajmiłam i poszłam w stronę schodów.
- On cię kocha! - krzyknął za mną, a ja się uśmiechnęłam pod nosem.
Krótko, zwięźle i na temat : p 10 komentarzy = Nowa piosenka. :)
Gdyby nie pisanie, nie wiem co by ze mną było... A jednak wiem. Byłoby masakrycznie ciężko. Na szczęście już za tydzień zobaczę się z moją najwspanialszą przyjaciółką.
Komentujemy. ^^ Całuję. ♥
- Nily. ♥
Swietny jak zawsze ! LUDZIE PISZCIE TE KOMENTARZE BO JA ZWARIUJE ! ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
jasne, jak nie zapomnę to będę dawała Ci znać ;)
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział!:)
Takie rzeczy to mogę czytać :)
http://free-to-be-myself-forever.blogspot.com/
Cudowne, kapitalne, bombowe, superanckie ect. Rozdział znakomity.:D
OdpowiedzUsuńJak zawsze z resztą. Czekam na NEXT.:D
P.S.
już jutro u mnie nowy rozdział.
fajny blog ;> zapraszm do mnie :) obserwujemy? ;>
OdpowiedzUsuńJakie to boskie też bym chciała pisać tak długie rozdziały jak ty piszesz piosenki :D Jak Niall jest słodki w tym opowiadaniu kocham to jego oblicze :)
OdpowiedzUsuńAle świetny wątek z Niallem!
OdpowiedzUsuńChociażby dla niego będę tu wpadać częściej! :)
Wpadnij też do mnie, u mnie cały blog o Niallu!
+ zareklamuj swoje opowiadanie w mojej zakładce REKLAMY BLOGÓW!
www.ho-run.blogspot.com
xx
Nily♥ :D:D
OdpowiedzUsuń"...mój bardzo mądry brat z impetem otworzył drzwi wejściowe, a ja wpadłam w ramiona mojego gościa." To Było genialne :]]
Świetna piosenka <3
Fajne jak zwykle. Ale fajny brat, też chcę takiego. :)
OdpowiedzUsuńFajne było z tym wachlarzem rzęs. :)
Super, super. :)
Tymczasem zapraszam:
http://love-will-overcome-fear.blogspot.com/
świetny post :*
OdpowiedzUsuńnatkaa9.blogspot.com
Piosenka jak zwykle świetna, naprawdę piszesz cudownie strasznie kocham tego bloga, musisz napisać książkę < 3 . U mnie kolejny rozdział http://w-m-y-b.blogspot.com/ : DD .
OdpowiedzUsuńPS. Dziękuje że mnie pogoniłaś : * .