"Szłam przez płonący las. Byłam w sukience, którą dostałam od Nialler'a. Moje bose stopy, kaleczyły się z każdym krokiem. Pomimo pożaru, było mi niesamowicie zimno! Na końcu dróżki dostrzegłam znajomą twarz. Jego blond włosy, były powykręcane na każdą stronę. Zaróżowione poliki, i piękne niebieskie oczy, wpatrywały się we mnie z lubością.
- Żegnaj, Rebecco. - szepnął.
Odwrócił się i zaczął iść. Nie byłam w stanie się poruszyć. Chciałam go zatrzymać. Chciałam go zatrzymać przy sobie. Nie mógł sie ze mną żegnać!
Zaczęłam spadać."
- Nie ! - zawyłam, podnosząc się.
Mike stał nade mną i wyglądał na przerażonego. Gdy zobaczył, że się wybudziłam od razu mnie przytulił.
- O Boże. Próbowałem cię obudzić, ale tak mocno spałaś... - mówił nienaturalnie szybko, wciąż mnie przytulając. - Koszmar z pożarem ? - spytał nagle, gdy wtulałam się w jego nagi tors.
Chlipnęłam i cicho odparłam, że tak. Mike pocałował mnie w czoło i dodał:
- Spróbuj usnąć Reb. Śpij. - i powoli wyślizgnął się na korytarz.
Poczułam ulgę. Jakby nocny koszmar zabrał ze sobą.
Minęły dwa tygodnie od spotkania z Nialler'em. Urodziny Malika, w których nie mogłam uczestniczyć, bo skręciłam kostkę i byłam na obserwacji w szpitalu. Chłopcy rozbawieni moją niezdarnością, odwiedzili mnie w domu. Zasiedli u mnie w pokoju, zaglądając mi do szafek, garderoby i do torb.
Karciłam Louisa i Harry'ego za każde dotknięcie mojej szafki z bielizną, lecz oni tylko zaczynali się śmiać i dalej tam zaglądali...
- Zostawcie żesz tę bieliznę, do jasnej cholery ! - warknął w końcu Zayn, wychodząc z mojej garderoby. Czy oni nie mogą spokojnie usiedzieć w jednym miejscu ?!
Louis popatrzył z uśmieszkiem na Hazzę i zostawili moją bieliznę w końcu w spokoju.
Niall jako jedyny, spokojnie siedział obok mnie i bawił się moimi włosami. Co jakiś czas słyszałam za uchem jak pomrukuje ich piosenki.
- Emily...? - spojrzałam na Liama, wyczekująco. - Możemy sobie zrobić kanapki ?
Niall wyszczerzył się na ten pomysł.
- Ja wam zrobię. - odparłam i podniosłam się i poprawiłam stabilizator.
Chłopcy zaczekali, aż wygramolę się na korytarz. Już chciałam stawiać, lewą nogę na schodach, gdy straciłam grunt pod stopami.
- Niall postaw mnie ! - poleciłam, lecz on nic sobie z moich gróźb i warknięć nie robił.
Zszedł ze mną na rękach do kuchni i posadził mnie na blacie, przy umywalce.
- Zrobię te kanapki. - oznajmił, a gdy chciałam zejść z blatu, popchnął mnie z powrotem na blat. - Siedź ! - rozkazał i zaczęli z Liamem robić posiłek.
- Czuję się niezręcznie, że chłopaki z One Direction robią sobie kanapki u mnie w domu, a są gośćmi ! - żachnęłam się, wymachując nogami.
Chłopcy roześmiali się. Zayn z Harrym i Louisem, grzebali mi w lodówce i z niezadowoleniem stwierdzili, że nie mam masła orzechowego. Za to Louis zaczął narzekać, że nie mam marchewek.
Zabawne było patrzeć na tą piątkę debili, którzy kochają się jak bracia i ripostują sobie wzajemnie, kłócąc się o głupoty. Byli rodziną.
Wyjątkowo zżytą rodziną.
Zima mijała wyjątkowo szybko. W takim towarzystwie, nie sposób było się nie nudzić.
Czasem zastanawiałam się, co by było, gdybym nie poznała chłopców z One Direction. Jakby teraz toczyło się moje życie.
- Emily ! - pani Murphy, warknęła mi nad głową, a ja ocknęłam się z zamyślenia.
Podniosłam głowę i ujrzałam jej, wiecznie niezadowoloną minę. Od razu się podniosłam do pionu, patrząc na nią wyczekująco.
- Emily, nie zaliczyłaś ostatniej kartkówki z równań. - zmierzyła mnie wściekłym wzrokiem.
- Termin mam do dwudziestego stycznia. - odparłam, beznamiętnym głosem.
Usta niskiej siwawej kobiety, zacisnęły się mocniej.
- Dziś jest dwudziesty stycznia. - warknęła, przez zaciśnięte zęby.
- Przepraszam. Mogę dziś to napisać.
- Dziś nie mam dla ciebie pytań. W poniedziałek na ósmej godzinie lekcyjnej. - oznajmiła. Przytaknęłam niedostrzegalnie głową. - Opuściłaś się z chemii, moja droga. - dodała i podeszła do swojego biurka.
Do końca lekcji mierzyła mnie wściekłym wzrokiem.
- Jestem już ! - oznajmiłam już w progu, zrzucając torbę z lewego ramienia.
- Spoko. - odparł Mike. Siedział w kuchni, zajadając się pizzą.
- To jest dziś na obiad ? - spytałam, wskazując palcem na pachnącą, gorącą przekąskę. Mike przytaknął, wpychając w siebie kolejny kawałek.
Usiadłam obok niego i położyłam czoło na stole.
- Co ci ? - spytał, tykając moją głowę.
- Nic. - odparłam, głosem wypranym z emocji. - Nic mi się nie chce. Jeszcze ta jędza, Murphy znów codziennie znajdzie jakiś pretekst, by ochrzanić mnie przy całej klasie. - mruknęłam.
Mike wydał z siebie, pełne zrozumienia "Aah".
- No właśnie. - dodałam, wstając i sięgając po talerz.
Pacnęłam na niego kawałek pizzy i pochłonęłam go, z wielkim apetytem. Byłam strasznie głodna !
Mike przyglądał mi się z podziwem.
- Wciągnęłaś ten kawałek szybciej, niż ja połowę tego, co ty wsunęłaś. - odparł z uśmieszkiem.
Zmroziłam go wzrokiem i sięgnęłam po następny kawałek.
- Jakieś plany masz na sobotę ? - spytałam.
- Może wyjdziemy z Charlie na miasto. - wzruszył ramionami.
- Co ty widzisz w tej pustej czarnowłosej ? - spytałam, z przekąsem.
- Nie denerwuj mnie! - zastrzegł groźnie, wkładając talerz do zmywarki. - A ty jakieś plany ? - spytał.
Ostentacyjnie wzniosłam oczy ku niebu i upiłam łyk Coca-Coli.
- Jedziemy po południu do chłopaków.
Mike zesztywniał. Nie wiem czemu, ale nie przepadał za chłopakami. A ściślej za Horanem. Czemu ? Tego nie wiem.
- Tata co na to ? - spytał, choć znał odpowiedź.
Tata uwielbiał chłopców i pozwalał na wypady z nimi gdziekolwiek. Zaufał im bezgranicznie. Mike był innego zdania. Całkiem innego !
- Idę do siebie. - mruknęłam, gdy Mike ruszył w stronę salonu.
- Idź. Ty mała, wredna istoto.
- I vice versa. - odkrzyknęłam, znikając w progach swojego małego królestwa.
Szybko, na "odwal się" odrobiłam lekcje. Zajrzałam do chemii, poczytałam trochę i zamknęłam książki.
Westchnęłam cicho. W sobotę spotykam się z chłopcami. A najbardziej cieszyłam się, że zobaczę się z pewnym przystojnym Irlandczykiem.
Tak. Z tego byłam najbardziej zadowolona.
Nasz biedny Irlandczyk zrobił sobie coś z kolanem. Biedny. :c
Kochani, piosenka siedemnasta, a za nim pojawi się piosenka osiemnasta, musicie dać z siebie wszystko i sprawić, by było 10 komentarzy :) Postanowiłam ustalić jedną liczbę, określającą termin nowej piosenki. :)
Zazwyczaj Wam nie mówię, co się u mnie aktualnie dzieje... Teraz muszę się jakoś wyżalić komuś... Z moją przyjaciółką nie jest najlepiej. Jest chora. I to ciężko. Każdego dnia modlę się, żeby wyzdrowiała. Tylko nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli, prawda ?
Ah, musiałam jakoś to z siebie wypuścić.
Trzymajcie się kochani ! Kocham Was i dziękuję Wam z całego serducha. xx !
Ha pierwsza!:D
OdpowiedzUsuńLudzie dodawać szybko te komentarze bo ja tu pierdolca zaraz dostanę..nooo;D
Czytając twojego bloga pochłania mnie on jeszcze bardziej! Jest wspaniały! Uwielbiam Cię♥
Tak strasznie długo czekałam na nową piosenkę! Ah, teraz już przestałam świrować. Prosze, dodawaj je szybciej bo nie moge usiedzieć w miejscu jak przeglądam blogi. Ten jest moim ulubionym <3 Kocham Cieee!
OdpowiedzUsuńbythewater97.blogspot.com
dawno nie było nowego rozdziału :(
OdpowiedzUsuńale rozumiem też nie mam czasu teraz pisać zapraszam też czasami na mojego bloga www.love-me4-ever.blogspot.com
Nowy rozdział :D http://love-me4-ever.blogspot.com/
UsuńNie no kocham tego bloga.:D
OdpowiedzUsuńWspaniała piosenka.:D
Szybko dodawaj kolejną.:D
kocham 1D <3
OdpowiedzUsuńi świetny blog oczywiście ;**
natkaa9.blogspot.com
uwielbiam tego bloga !
OdpowiedzUsuńPisz prosze szybciej te piosenki.. Pleas <3
Biedny Nialler ;(
Jaki ty masz talent . ! Jejku . (:
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! c:
+ obserwuję . (:
zapraszm do mnie . :
http://onedloveeforever.blogspot.com/
Ona wyzdrowieje ;* Zobaczysz <3
OdpowiedzUsuńBlog... jak zawsze świetny! :) Czekam na kolejną piosenkę :3
U mnie w końcu nowy rozdział ;D
http://swiat-oczami-amnezji.blogspot.com/