- Halo ? Ej ? - powtórzyła, poddenerwowana.
Zacisnął mocniej usta, w wąską linię, lecz przytrzymywał oddech. Ciężkie wydechy i wdechy po drugiej stronie, były równomierne i z sekundy na sekundę coraz bardziej zdenerwowane.
Emily stłamsiła jakieś słowo w ustach i się rozłączyła. Ciemny brunet roześmiał się władczo.
Próbował przypomnieć sobie, jaki mogłaby mieć teraz wyraz twarzy. Zażenowany, bądź przestraszony.
Obstawiał na zażenowany. Pewnie pomyślała, że to jakis głupi żart. Numeru na pewno nie znała, bo jej się nie wyświetlił, a oddzwonić nie mogła, więc...
Mogła zadzwonić do tego swojego Nialla. Chris, splunął przez okno, krzywiąc się na to imię.
Mógł z Emily po prostu się umówić. Po raz piąty. A ona piąty raz, by mu odmówiła.
To go wprawiało w wściekłość. Nie mógł znieść tego, że ten sławny Horan mógłby ją przytulać !
Gdyby chciała być z Nim. Byłaby szczęśliwa. Mogłaby mu żalić się w każdej sprawie, byłby dla niej wsparciem.
Chciałby być przy niej. Dla niej...
Wstał. Zarzucił na siebie skórzaną kurtkę i szybkim krokiem wyszedł z mieszkania, które dostał na urodziny. Trzasnął drzwiami, zamknął je na dolny zamek i zbiegł po schodach.
Ruszył szybkim krokiem w stronę parku, gdzie zawsze przychodził z Mią. Zawsze siadali na jednej z ławek. Mia kupowała mu watę cukrową i tak spędzali popołudnia.
Pamięta, że kilka dni przed jej morderstwem, Mia przekonywała go, żeby uprosił rodziców o aparat. Tak bardzo pragnął robić zdjęcia !
- Musisz spytać ! - potrząsnęła nim.
Spojrzał na swoją starszą siostrę jak na idiotkę, której odebrało rozum. Jakby mówiła coś, co nie było w zasięgu jego rąk.
- Nawet nie żartuj. - żachnął się, przysiadając obok niej.
Zlustrowała go wzrokiem i prychnęła.
- Chris, kocham cię, ale za dwa dni wyjeżdżam. Dobrze o tym wiesz. Nie będę tobą dyrygować. Masz już piętnaście lat! - niemalże wykrzyknęła tę "nowinę".
- Tak, wiem... - burknął. - Ale rodzice się nie zgodzą na aparat ! - powiedział, oburzony rozumowaniem siostry.
- Jakbyś spytał, to by ci się nic nie stało.
Nie odpowiedział. Patrzył się przed siebie, pochłaniając watę cukrową.
Byli jak dzieci. Ona prawie dwadzieścia lat, on piętnaście. A prawie każdego popołudnia przychodzili tu na watę cukrową. Choćby na godzinę.
O godzinie piętnastej, siedemnaście, dwa dni później widział ją po raz ostatni.
Wzdrygnął się i przebiegł czarnemu autu przed zderzakiem. Groźnie wyglądający kierowca, wyzwał go, krzycząc za nim.
Miał ochotę odwrócić się i pokazać kierowcy środkowego palca, ale powstrzymał się.
Nie czas na nowe kłopoty, pomyślał.
***
Zeszłam powoli na dół, by spytać Tatę czy mam w czymś pomóc. Modliłam się w duchu, by Tata zadowolonym tonem powiedział: "Nie Bejbi. Już wszystko zrobiłem!"
Weszłam do kuchni i poczułam smakowity zapach.
Tata był świetnym, niespełnionym zawodowo kucharzem. Jego maleńkim marzeniem, było otworzenie swojej knajpki dla motocyklistów. Sam kochał jeździć na motorze, a w ten sposób zaraził swoją jedyną córkę miłością do tych wielkich maszyn. Na osiemnastkę chciałam dostać Suzuki Intrudera, takiego jak posiadał Tata.
- Dadi ? - powiedziałam, wchodząc głębiej do kuchni.
- Mhm ? - głowa Taty wyjrzała z salonu, a ja podskoczyłam ze strachu.
Odwróciłam się gwałtownie i przeszłam przez korytarz do salonu. Tata oglądał właśnie na AXN Agentów NCIS.
- Pomóc ci w czymś? - spytałam, z iskierką nadziei.
- A wyglądam, jakbym potrzebował pomocy ? - odparł z uśmiechem na ustach.
Roześmiałam się krótko i oklapnęłam obok niego na kanapie.
- Czyli już w kuchni wszystko zrobione ? - spytałam, nie kryjąc zadowolenia.
Posłał mi rozbawione spojrzenie i przytaknął.
- Mogę się spotkać z Jenn ? - byłam coraz bardziej zadowolona. Moje modlitwy zostały wysłuchane !
- U nas. - oznajmił, podnosząc jedną brew, w minie, która zawsze mnie rozbawiała.
Tata był, hm... Dużym miśkiem. Był bardzo dobrze zbudowanym mężczyzną, z brzuszkiem.
- Dzięki Dadi. - pocałowałam go w policzek i zanim wyszłam z salonu spojrzałam na telewizor. - Gibs zabił tego Meksykańczyka. - powiedziałam, szybko wychodząc z salonu, bo za mną poleciał stary kapeć.
- Nie fart ! - warknął Tata, a ja jedynie się zaśmiałam.
Pognałam na górę, by zatelefonować do Jenn. Odebrała po dwóch sygnałach, a po dziesięciu minutach była już u mnie.
Jutro Wigilia, a także urodziny Louisa.
Obudziłyśmy się z Jenn przed jedenastą, przez głośne basy dochodzące z pokoju Mike'a. Wzburzona jego zachowaniem, odrzuciłam z siebie kołdrę i pomaszerowałam na drugi koniec korytarza. Otworzyłam z impetem drzwi i obrzuciłam czarnowłosego, zdegustowanym spojrzeniem.
Jak zwykle siedział przy swoim kompie, w pokoju było ciemno, przez zasunięte żaluzje.
- Ścisz to ! - próbowałam bezsilnie, przekrzyczeć muzykę.
Nie usłyszał mnie więc, przeszłam przez labirynt ciuchów, do mojego brata. Nachyliłam się lekko nad jego uchem i krzyknęłam:
- Ścisz to !
Aż podskoczył i rzucił we mnie zabójczym spojrzeniem.
- Nie można było normalniejszym sposobem? - warknął, drapiąc się za uchem.
- Wigilia jest dziś, a ty jeszcze nad ranem z taką muzyką ! - powiedziałam z wyrzutem, wskazując na głośniki stojące w rogu pokoju.
- Nad ranem ? - prychnął rozbawiony. - Jest jedenasta ! To prawie południe ! Gdybym nie włączył muzyki, jestem pewien, żebyście jeszcze spały. - mruknął.
Wzruszyłam ramionami, kręcąc głową. Machnęłam na niego ręką i wyszłam z pokoju.
Wchodząc do pokoju, usłyszałam głos Jenn.
Gdy zamknęłam za sobą drzwi, spojrzałam na nią z uniesioną brwią.
- Tak, Loui. Tak, obiecuję. Masz moje słowo. Dobra Emily chce także ci coś powiedzieć. - powiedziała i podała mi telefon. - Życzenia ! - wyszeptała.
- Cześć Tommo! - powiedziałam radośnie. - Wszystkiego najlepszego ! Spełnienia marzeń i dużo szczęścia, zdrowia i w ogóle, ty stary chłopie. - osoba po drugiej stronie roześmiała się radośnie.
- Dzięki Emily. - podziękował serdecznie. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i pożegnaliśmy się.
Jennifer spojrzała na mnie z wyczekiwaniem.
- To w co się ubieramy ?
Po uroczystej kolacji Wigilijnej ja z Jenn poszłyśmy do mojego pokoju, Mick z Nick'iem poszli pograć na nowym X-Box'sie Nick'a.
Rzuciłyśmy prezenty na moje łóżko i zajęłyśmy się ich rozpakowywaniem.
Byłam zaskoczona każdym prezentem. Od Louis'a i Nialler'a dostałam sukienki. Od Dan i El także. Zayn podarował mi dwie najnowsze płyty Paramore. Liam sprezentował mi czarne raybany i płytę Linkin Park, zaś Harry... Jego prezent był najbardziej dobrany! Czarne conversy ! Trafiliśmy. Ja jemu buty, on mnie.
Jenn , Tata i Mike kupili mi sweterek i białe słuchawki sony. Od cioci, wujka i Nick'a dostałam komplet bransoletek i łańcuszek.
Uściskałam Jenn, napisałam chłopcom podziękowania za prezenty, a rodzinę uściskam później.
Musiałam przyznać, że ta Wigilia była pierwszą naprawdę udaną, od dłuższego czasu...
Tak więc dwunasta piosenka ! :) U góry, przy "stronie głównej", zobaczycie po prawej stronie "WPISY". Tam możecie wpisywać się i w ogóle. :) Tam wszystko doczytacie. ;)
Co myślicie o dwunastym rozdziale. Zdziwiło Was, kto dzwonił do Emily? :D
Dobra, komentujcie. :)
Podwyższam stawkę: 7 komentarzy = następny rozdział. :*
Ach... zazdrośnik z tego Chrisa :D czekam na dalszą część <333 ;**
OdpowiedzUsuńFaajne < 3
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka :) :D
http://minevie.blogspot.com/2012/09/todayalways.html
♥♥♥!!!
OdpowiedzUsuńKocham to!!!
Pisz dalej cioto <3
Kocham tego bloga!!! Rozdział jak zawsze cudny.:D Jejku już nie mogę się doczekać kolejnego.:D
OdpowiedzUsuńopowiadanie-1d-boys.blogspot.com
Lofciam...<33333
+ u mnie nowy rozdział
MEGA !
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM ♥
Ach ten Chris ;p
Czekam na następny.
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
Mvahah. Czekam na nastepna piosenke. Niedlugo data slubu.... W co ja sie ubiore... ??
OdpowiedzUsuńZakochana Claudia <3
zapraszam na rozdział z perspektywy Nialla na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ . zachęcam do komentowania, ponieważ wasze komentarze powodują, że mam większą chęć pisać. pozdrawiam Alice :)
OdpowiedzUsuńOj, stęskniłam się za naszym żarłokiem, bez niego jakoś pusto ;) Ale rozdział ogólnie mi się podoba, Wigilia to magiczny i przyjemny czas, mój ulubiony w ciągu roku :)
OdpowiedzUsuń