wtorek, 20 listopada 2012

Piosenka dwudziesta szósta. : powrót.

    Cześć wszystkim! :) Mam nadzieję, że wróciliście razem ze mną do dalszych przygód Emily, Nialler'a, i innych. Już Was nie opuszczę, obiecuję. xx
    Piosenka dwudziesta szósta. Komentujcie, pozdrawiam. xx
                                 

  Upragniony weekend nadszedł szybciej niż się mogłam spodziewać. Po szkole, wróciłam na piechotę do domu. Jenn miała zajęcia dodatkowe z włoskiego, a chciała "umieć więcej", więc wracałam sama.
Chłopcy koło szesnastej mieli podpisywać płyty w centrum Londynu. Zostałam zaproszona, lecz nie miałam ochoty na ścisk, piski i okrzyki. To dla mnie jak na razie całkiem inny świat.
  Mike pojechał ponownie do Luton, a Tata miał wrócić dopiero wieczorem z Leeds. Masa problemów przytłaczała moją psychikę. Nienawidziłam tego. A kto, by lubił?
  Otworzyłam drzwi, jednym z kluczy. Przekroczyłam próg i rzuciłam torbę na schody. Powolnym krokiem przeszłam do kuchni, by czymś napełnić mój żołądek. Postanowiłam zamówić kebaba, gdyż w lodówce nie było nic co mogłoby zaspokoić mój głód. Zamówiłam mój "obiad" i ruszyłam do swojego pokoju.
  Opowiedziałam Nialler'owi o rodzinnych problemach. Zaczął mnie pocieszać i mówić, że jest przy mnie. A nie tylko on, bo także reszta zespołu. Wiedziałam to i doceniałam, lecz dziwnie się czułam zwierzając się z rodzinnych problemów komuś. Komukolwiek. Nigdy nie zwierzałam się nikomu, z tego co działo się w moim domu. Może jedynie Loli, która była dla mnie jak siostra. Niestety dla jej dobra, musiałyśmy ograniczyć kontakty do minimum.
  Wyczerpana opadłam na łóżko i z westchnięciem, przerkęciłam się na brzuch. Wcisnęłam głowę w poduszkę i przeciągle ziewnęłam.
Czułam się dziwnie. Ostatni raz czułam się tak przed przeprowadzką. Ale dlaczego ? Dziwny skórcz żołądka, nie dawał mi spokoju. Poczułam niemiłosierne ukłucie. Nagle i ostre.
Zwinęłam się w kłębek i jęknęłam. No pięknie! Jeszcze miesiączki, mi do tego wszystkiego brakowało!
  Mój telefon zawibrował. Wyciągnęłam telefon z przedniej kieszeni jeansów. Odczytałam "Kochanie dziś się nie spotkamy. Przepraszam. xx Kocham, Nialler. xx" No, fajnie.
Zapowiada się kolejny wieczór spędzony samotnie. Od pięciu dni, Niall zachowywał się dziwnie. Można rzec, że bardzo dziwnie. Nie często się uśmiechał. Gdy pytałam co jest, odpowiadał monosylabami.
Zayn zerkał na mnie czasami, w obecności innych, bardzo dyskretnie i kręcił niedostrzegalnie głową. Przedwczoraj, gdy zostałam przez chwilę sama w kuchni z mulatem, spojrzał na mnie dziwnie.
- O co chodzi ? - spytałam.
- To raczej ja powinienem cię o to zapytać.
- No jasne. Ładnie mnie w czwartek zbyłeś. - burknęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony. - Tydzień temu - wyjaśniłam.
Wzniósł oczy ku niebu i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Nie zauważyłeś, że coś się z Nialler'em dzieje? - spytałam w końcu. Jego przenikliwe, brązowe oczy wpatrywały się we mnie nieustannie, dopóki się nie odezwałam.
- Zauważyłem. - odparł poważnie.
Opuściłam ramiona. Westchnęłam cicho.
- Podpytam go. - obiecał i pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję. - odetchnęłam z ulgą. - A teraz mów co u ciebie się dzieje ? - spytałam z naciskiem.
- Takie tam, standardowe problemy z Pi. - mruknął, patrząc niewiadomym wzrokiem za okno, prowadzące bocznym wyjściem na podwórko.
Podeszłam i wtuliłam się do Malika.
- Wiesz... - zaczął. - Nikomu, nigdy tak nie ufałem jak tobie. Oczywiście po tak krótkim czasie. - dodał, całując mnie w czubek głowy. Uwielbiałam, gdy to robił. - Kocham cię, mała, wiesz ?
- Wiem, wiem. Ja ciebie też. - odparłam, a on zaśmiał się gardłowo i wyszliśmy z kuchni.

  Obudziłam się na kanapie w salonie z książką na brzuchu.
Sięgnęłam po "Drżenie" i usiadłam na beżowym, wypoczycznku.
  Zerknęłam w stronę okna. Ciemność zapadła niespodziewanie szybko. Zerknęłam na kalendarz, który wisiał w rogu salonu. Czerwony prostokącik, wskazywał, że dziś szesnasty marca.
Ziewnęłam przeciągle i podeszłam do okna, wychodzącego na ulicę.
Ciemna postać, stała przy furtce. Przetarłam oczy, mając nadzieję, że to wytwór mojej wyobraźni. Zerknęłam znów na czarną postać. Wciąż tam stała. Wciągnęłam spazmatycznie powietrze i odruchowo przykucnęłam i na czworaka, przeszłam do kuchni.
- Co ja wyprawiam?! - jęknęłam, kręcąc głową.
Powoli podniosłam się z kolan i podeszłam do okna w kuchni.
Otworzyłam małą skrzynkę i włączyłam pstryczek. Usłyszałam szum i grzechot, zasuwanych zewnętrznych rolet.
Poczułam się odrobinę lepiej.
Nagle stanęłam jak wryta. Oczy, o mało nie wyszły mi z orbit. Serce wyrywało mi się z piersi.
Ktoś dobijał się do drzwi.

  Ponownie nacisnąłem dzwonek przy drzwiach. Zniecierpliwiony, przestąpiłem z nogi na nogę. Zastukałem energicznie do drzwi.
- Emily? Emily, wiem, że jesteś w domu. To ja, Nialler. - powiedziałem, drżącym głosem.
Gdy zostaliśmy z Zayn'em na chwilę sami, mulat powiedział mi, że Em zauważa moje zachowanie. Jakie moje zachowanie, do jasnej cholery? Nic się nie działo... Chyba. Tak sądzę.
Usłyszałem brzęk, przekręcanego zamka. Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałem w nich Rebeccę.
- To ty stałeś tam, przy furtce? - spytała przestraszonym głosem.
Ściągnąłem brwi i spojrzałem na nią, pytającym wzrokiem.
- Przed chwilą przyjechałem. Nikt przy furtce nie stał. - odparłem.
- Wariuję... - mruknęła, jakby sama do siebie. Odwróciła się i weszła w głąb domu.
Ruszyłem za nią. Zamknąłem drzwi na zamek i usiadłem na kanapie obok niej.
- Co się z tobą ostatnio dzieje? - spytała, patrząc tępo w ścianę.
- Ze mną?
Spojrzała na mnie wściekle.
- Nie, ze mną. - burknęła.
Objąłem ją ramieniem, lecz ona zrzuciła moją ręke, a swoje ręce skrzyżowała na piersi.
- Nic się nie dzieje. - powiedziałem w końcu, po dłuższej chwili ciszy. Sam w to, do końca nie wierzyłem. - Kocham cię, wiesz? - spytałem, próbując rozluźnić napiętą sytuację.
- Ta, wiem. - wymusiła się na słaby uśmiech.
Lekko pstryknąłem ją w nos, a ona naparła na moje ramiona, zmuszając mnie do położenia się.
- Za miesiąc wyjeżdżamy w trasę. - szepnąłem, a w moich oczach pojawiły się łzy.
Oklapła na mnie, a ja kabaretowo zajęczałem. Roześmiała się i usiadła na moich kolanach.
- To przecież, nie koniec świata. Przeżyjemy. - odparła, pocieszająco. - A po za tym, to dopiero za miesiąc. Jeszcze może się dużo wydarzyć.

  *kilka dni później*

 Dni mijały naprawdę w ślimaczym tempie. Szkoła jak szkoła. Musiałam do niej chodzić jak każdy. Miałam nadzieję, że chociaż dzięki Nialler'owi, oderwę się od tej rutyny. A tu niespodzianka. Guzik prawda...
 Niall strasznie dziwnie się zachowywał. Jakby unikał mojego spojrzenia. Półtora tygodnia się ograniczał, to buziaki w policzek i trzymanie się za ręce. Nie chodzi mi o to, że jakoś szczególnie mnie boli to, że nie chciał mnie pocałować. Nie chciał, a ja nie nalegałam. Chodzi o sam fakt, że unikał mojego spojrzenia. Dziwnie się wobec mnie zachowywał. Rzadko się śmiał. A to już jest wystarczający argument na to, że coś się dzieje.
Smuciło mnie to, że gdy spytałam, czy coś się dzieje, on odpowiadał głosem wypranym z emocji, że nic.
Pytałam Liama, bo wydawało mi się, że to On ma najlepszy kontakt z Irlandczykiem. Nic nie wiedział. Nie wiedział, albo nie chciał mi powiedzieć. Po jego minie wywnioskowałam, że także się martwił, o naszego wesołka.
Uśmiech zazwyczaj nie schodził z twarzy Blondyna. Tak dziwnie się czułam, nie słysząc jego donośnego śmiechu z końca korytarza.
Brakowało mi jego uśmiechów. Tych pięknych uśmiechów. Najpiękniejszych na jakie mógł się zdobyć. Tych uśmiechów, którymi obdarzał mnie każdego dnia.
- Ems? - szepnęła Sarah, gdy siedziałyśmy w Infection. Zerknęłam na nią, kątem oka.
Mówią, że ludzie się zmieniają. I to zazwyczaj na gorsze. Mylą się.
Sarah, zawsze pilna uczennica, skromna, choć entuzjastyczna. Teraz była wciąż pilną uczennicą, lecz stała się śmielsza. Uśmiechnięta, a jej twarz ozdabiały wesołe piegi. Śliczne, małe piegi, których ona sama nienawidziła.
Jej rude włosy teraz były ogniste. Wyglądała świetnie. Tak inaczej, ale wciąż pozostawała Sarah. Moją Sarah, której ufałam.
- Co jest? - spytała.
Wzruszyłam ramionami i upiłam łyk swojej czekolady. Rozpaliło mnie w ustach, następnie w gardle, a na samym końcu w żołądku.
- Ems... - zaoponowała.
- No mówiłam ci już. - jęknęłam. - Chodzi o Nialler'a. Nie wiem czy to był dobry pomysł zaczynając ten związek. - szepnęłam z gulą w gardle.
- Ej, ej, ej. - zaoponowała ponownie, ściskając moją dłoń. - Em, kochasz Horana, a on kocha ciebie. Nie możesz się tak zamartwiać.
- Dzięki Sasy. - powiedziałam z wdzięcznością. - Ale dobrze wiesz, jak teraz jest z nim... - jęknęłam
Sarah skrzywiła się na dźwięk, naszego pieszczotliwego zdrobnienia jej imienia, lecz nic nie odpowiedziała.
- Dziękuję. - powtórzyłam.
- Nie masz za co. - odparła i przytuliła mnie mocno. - A co z Jenn i Loczkiem? - spytała, wzdychając ciężko.
- A oni to się kłócą, a zaraz się miziają. Wiesz jak to oni. - pokręciłam lekko głową i zaśmiałam się. A raczej prychnęłam.

- No, tak. Wiem. - odparła z uśmiechem. - Boże, patrz kto idzie. - dodała szeptem, zdegustowana.
Spojrzałam w stronę wejścia. Stały tam Carlie, Sophie i Mabel. Jak zawsze elegancko ubrane. Wymalowane "Na cacy wylansowane", jak to mawiał czasem Mike.
- Cześć dziewczyny! - zaświergotała Mabel.
Odmruknęłyśmy coś, co miało oznaczać przywitanie.
- Emily, co u ciebie i Nialler'a? - spytała, dosiadając się.
Odkąd dowiedziały się, że chodzę z Horanem (wciąż mi nie wierzą, że z nim jestem) strasznie mnie "polubiły".
- Wszystko w porządku. Układa nam się dobrze. - odparłam z ironicznym uśmiechem.
- To wspaniale! - pełna entuzjazmu wydała się Sophie. - Oby tak dalej.
Odmruknęłam i zerknęłam na Sasy.
- Dziewczyny, sorry, ale jesteśmy już spóźnione. - odparła zirytowana Sarah.
- A gdzież to? - spytała Sophie.
- Do chłopaków. - odmruknęła ognistowłosa i pociągnęła mnie za sobą. Rzuciła przez ramię "cześć" i pognałyśmy do jej domu.
Wychodząc z kafejki, położyłyśmy zapłatę na ladzie i jak poparzone wyszłyśmy stamtąd.






   Wróciłam już na dobre. :) Mam wielką nadzieję, że moi czytelnicy także wszyscy powrócili. :)
  Trzymajcie się ciepło! xx

  15 komentarzy = Nowa Piosenka. Ciekawe czy wciąż, w takim szybkim tempie dobijecie do tej liczby komentarzy :)

                                                                                      Całuję, Nily. ♥

17 komentarzy:

  1. Cudna czekam na następną ...
    P.S pierwsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyrąbany w kosmos rozdzialik ♥
    Czekam na NN :>
    xoxo,
    @galaxysheep

    OdpowiedzUsuń
  3. Oł Jeaaa! Nareszcie!
    Widzę, że dodałaś obserwatorów? No i to mi się podoba ^^
    No więc tak : Nie wiem co mam powiedzieć.. rozdział jest świetny.. ale obiecaj, że w następnym będzie się więcej działo, ok?

    Dawajcie, komentujemyyy!!!
    Czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku! To jest wspaniały rozdział.
    Aż brak mi słów. On jest bombowy.:D
    Czekam na NEXT.:D

    P.S
    Dodałam rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, jestem nową czytelniczką tego bloga i stwierdzam ,że to jest wspaniałe. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie wrócili? Ja nigdzie nie poszłam! Byłam, jestem i będę na tym blogu.
    Zajebisty rozdział ;*
    Dziękuję za miłe komentarze na moim blogu ;)
    Kolejny rozdział najprawdopodobniej w weekend
    http://nie-lubie-cie-misiu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział pojawił się u mnie więc zapraszam ;*
      http://nie-lubie-cie-misiu.blogspot.com/

      Usuń
  7. moja Nily powrocila *-* to teraz jeszcze rozdzial na drigiego bloga i już xd

    OdpowiedzUsuń
  8. jesteśmy z Tobą , świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie dodałaś rozdział ! Hura !
    Rozdział naprawdę jest genialny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. nareszcie dodałaaaaaaaaaś :**
    Jak zwykle zaje** <33 !
    CZEKAM ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. [SPAM]
    Rose Weasley mieszka w dormitorium z czwórką zmiennych koleżanek, które odsunęły się od niej, gdy tylko zaczęła spędzać więcej czasu ze swoim kuzynem Jamesem Potterem. W trakcie jednej ze sprzeczek z Jamesem, oboje odkrywają tajemnicze schody, które ukryte są za jedynym nie ruchomym obrazem w Hogwarcie. Kuzynostwo postanawia dowiedzieć się czegoś na temat kobiety znajdującej się na obrazie i kiedyś zejść schodami, by przekonać się co ukrywają na samym końcu. Do tego wszystkiego pewien cyniczny i wredny Ślizgon, coraz częściej pojawia się w miejscach, gdzie znajduje się Rose...
    Czy koleżanki wybaczą Rose, to że spędza z kuzynem prawie cały wolny czas? Co kryje się na końcu tajemniczych schodów? Kto ma zamiar pójść w ślady Lorda Voldemorta i odnowić działalność Śmierciożerców?
    Tego i wielu innych rzeczy dowiesz się wchodząc na mojego bloga, na który serdecznie zapraszam.
    [rodziny-sie-nie-wybiera-rose-weasley.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  12. pewnie twoi czytelnicy wrócili, ale nowi też na pewno doszli, np. JA ;D
    świetny rozdział!!
    ciekawe co się dzieje z Niallem ;P
    no i dodawaj jak najszybciej nowy, bo już się nie mogę doczekać !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Awww! *.* Wielki Powrót! <3 hah xD
    Genialny! *_______* <3

    Pozdrawiam Twoja Rons<3

    i przy okazji zapraszam Wszystkich na http://vida-amor-muerte.blogspot.com/ ;]

    OdpowiedzUsuń
  14. Eeeeeeej frajerze! Nikt Cię nigdy nie opuścił! Pamiętaj że my zawsze tu byłyśmy! Rozdział cudo, ale martwie się o naszego kochanego blondyna ;/ nie moge się doczekać aż akcja sie wyjaśni.
    A postać przy furtce to Mike? ;P
    Kocham.! U mnie na dniach nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ajajać ^_^ Piosenka cudowna! ^^ Nie odeszłam i nie odejdę. ^^ Obiecuję. Jestem już siedemnastą osobą, która komentuje więc dodawaj rozdział! ^_^

    Pozdrawiam, VIKI. ^_^

    OdpowiedzUsuń