Korniszon teraz myśli: aa słiit rzygam uczuciami. :D haha, debilu. Dziękuję Ci głupku. Nawet za te głupie komentarze :P
Pocałuj mnie. Pocałuj, jak nigdy przedtem.
Niall i Harry po dwudziestoczterogodzinnej obserwacji mogli wyjść, gorzej było z Louim. Ciągle miał zawroty i bóle głowy. Lekarze postanowili, że zostawią go na kolejny dzień. Jeżeli się nie poprawi to będą robić prześwietlenia, jeśli przeciwnie wypuszczą go. Paparazzi już czyhali na każdego z nas pod szpitalem. Gdy Paul wyszedł przed szpital, by odgonić te hieny, oni jedynie zaczęli zasypywać Paul'a masą pytań. Nasz kochany menadżerowy tata, choć miał stalowe nerwy, powiedział, a raczej zażądał by paparazzi opuścili teren szpitala. Jeśli nie posłuchają się jego żądaniom, będzie dzwonił po policje. Ale takie życie gwiazd. Najmniejsze wykroczenie, najmniejsza afera wokół nich i już się nimi wszystkie portale i gazety plotkarskie interesują.
Zanim ruszyliśmy do domu boysbandu, Paul podrzucił mnie i Nialler'a do mojego domu. Powoli weszliśmy po schodkach i zadzwoniłam dwukrotnie dzwonkiem. Po chwili otworzył Mike. Uściskał mnie, a Niall'a przyjaźnie poklepał po plecach. Rozsiedliśmy się w salonie, do którego po chwili przyszedł Tata.
- No co tam się stało? - spytał, siadając w swoim fotelu. Oparł ręce na swoim wydatnym brzuchu i spojrzał na nas wyczekująco.
Streściliśmy mu wszystko, opowiadając ze szczegółami. Tata słuchał nas uważnie, co jakiś czas zadając pytanie i wtrącając coś od siebie.
- No to nie ciekawie. - mruknął.
- No, ale kto by chciał wam zaszkodzić? - spytał mój brat, wchodząc do salonu. Pokręciliśmy jedynie głowami, nie wiedząc co odpowiedzieć. Mike zmierzył nas badawczym wzrokiem. Po chwili uśmiechnął się do mojego ukochanego. Wstał z kanapy i poklepał go po ramieniu. - Przynajmniej jesteście cali. - powiedział.
Spojrzałam na Tatę, zdezorientowana. Mike nie był miły dla Niall'a w ten sposób. Jakoś nigdy nie przepadał za nim. Tata wręcz przeciwnie. Mój ojciec, także zdezorientowany spojrzał na mnie. Uniósł jedną brew ku górze w zdziwionej minie.
- Ja spadam. - rzucił czarnowłosy do taty. - Charlie na mnie czeka. - dodał, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Mike był moim bratem. Kochanym bratem. Co prawda był nieznośny, ale to jak każde rodzeństwo. Każdy ma jakieś wkurzające rodzeństwo. My też dla naszego rodzeństwa jesteśmy denerwującymi ludźmi. Taki już los rodzeństwa. Mike zawsze stawał po mojej stronie. Był najlepszym bratem jakiego mogłabym sobie wymarzyć. Po śmierci mamy dodawał mi otuchy. Nawet w najmniejszych problemach, pomagał mi i mnie wspierał. Taki brat to ideał. No... Może nie taki, całkiem ideał, ale jednak był wspaniały.
Tak samo jak on dla mnie, ja chciałam jego szczęścia. A ta cała Charlie mu go nie mogła dać. Była pustą i zarozumiałą dziewuchą. Dla niej liczyły się wypady na miasto, romantyczne randki, plotkowanie. Nie miała żadnego zainteresowania. No nie no, miała. Plotkowanie, wymalowanie się i tak dalej. Nie mam zielonego pojęcia, co mój brat widział w Charlotte. No jednak, chodził z głową w chmurach. Temu nie mogłam zaprzeczyć.
- OK. Moglibyście kiedyś przyjechać do nas, bym mógł ją poznać lepiej. - z zamyślenia wyrwał mnie głos Taty. Mike kiwnął głową, zakładając kurtkę. Trzasnęły drzwi, i wróciliśmy do przerwanej rozmowy. Może nie tak przerwanej, co zakłóciliśmy ciszę, rozmową o wszystkim.
- Dobra dzieciaki. - powiedział Tata, wstając powoli ze swojego starego fotela. - Mam masę roboty. Przepraszam was, ale naprawdę muszę. Jutro ważny przetarg, nie mogę go przegrać. - ucałował mnie w czoło, a z Nialler'em uścisnął dłoń. - Jedziecie do ciebie, czy zostajecie u nas? - spytał, nim puścił dłoń niebieskookiego.
Niall wzruszył ramionami, patrząc na mnie.
- Myślę, że pojedziemy do chłopców. - odparłam. Tata zgodził się oczywiście. Pożegnał nas i zamknął za nami drzwi.
Gdy dotarliśmy do domu, mulata nie było, bo wyszedł do klubu, Harry poszedł się zdrzemnąć, a Dan i Liam pojechali na kilka dni do rodziców Danielle. Usiedliśmy z Nialler'em w jego pokoju. Standardowo żartobliwa rozmowa, a później rozmawianie o życiu.
- Oglądamy jakiś film? - zagadnął blondyn. Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po jego laptopa. Otworzyliśmy główną stronę, a tam już pierwszy artykuł: "Co z chłopcami z One Direction? Czyżby ktoś zechciał zagrozić ich życiu?". Poczułam jak mięśnie mojego ukochanego napinają się, a zacisnął usta w wąską linię. Pogłaskałam go po policzku i zamknęłam stronę internetową.
- Nie powinieneś się teraz denerwować. - oznajmiłam.
- Te hieny do wszystkiego się doczepią! - syknął. - Nie dość, że nie mamy życia, to jeszcze nakłamią. Kłamią w żywe oczy!
- Oni na tym zarabiają. - odparłam miękko. W jakiś sposób chciałam usprawiedliwić wszystkich reporterów, redaktorów i tak dalej.
- Oni zarabiają na naszym życiu! - syknął Niall. - To raczej nie jest w porządku, nie uważasz?
- Dobrze, kochanie. Rozumiem, ale zrozum tez ich. To jest ich praca.
- Mogli wybrać sobie inną, a nie niszczyć komuś życie. - wyparował i spojrzał na mnie gniewnie. Podniosłam ręce w geście obronnym.
- Dobra, zakończmy ten temat, bo się jeszcze o tę głupotę pokłócimy. - mruknęłam i włączyłam "Ona to on". Obydwoje lubiliśmy ten film.
- Przepraszam. - szepnął.
Nie miałam mu za złe. Rozumiałam jego złość. Paparazzi często po prostu wpierniczali się w ich życie prywatne, psując wiele rzeczy. Lecz to też byli ludzie. Mieli własne rodziny i chcieli zarobić na ich utrzymanie. Sposobem nie zbyt przyjaznym dla otoczenia, no ale cóż.
Wiedziałam ile nerwów i chłopcy, Paul i band musieli sobie zszargać przez natrętnych paparazzi. Mnie też często to irytowało, ale taki los gwiazd.
- Dobra, oglądamy, czy się na siebie boczymy? - zagadnął Niall, przygryzając płatek mojego ucha. Szturchnęłam go w ramię i oparłam się o jego tors. - No to, oglądamy. - mruknął, układając się wygodniej.
Gdy skończyliśmy oglądać film, zeszliśmy na dół, przekomarzając się. Powiedziałam jedynie, że Channing Tatum jest mega przystojny. I się zaczęło. Niall zaczął komentować każdą laskę jaką sobie przypomniał. Hazza wzniósł oczy ku niebu, skakając po kanałach, słysząc naszą paplaninę.
- No, ale Niall. Tatum jest ciasteczko. - zaśmiał się gardłowo, a ja puściłam mu oczko. Weszliśmy do kuchni i ja zaczęłam się po niej krzątać, a Niall przysiadł na wysepce.
Wzdrygnęłam się, gdy Blondyn dotknął swoimi zimnymi dłońmi mój brzuch.
- No weź ! - zaoponowałam, odwracając się do niego przodem.
Zdzieliłam go ścierką przez głowę i podeszłam do lodówki, by wyjąć arbuza.
Niall mnie nagle pociągnął za biodra do tyłu i obrócił do siebie przodem. Patrzyłam na niego zdziwiona. Uśmiechnął się zawadiacko i mocno wpił się w moje usta.
Odrobinę oszołomiona, odwzajemniłam pocałunek.
Horan złapał za moje udo i wziął mnie na ręce.
Wsunęłam palce w jego włosy, a drugą rękę położyłam mu na ramieniu.
Posadził mnie na blacie "wysepki" i obie dłonie położył mi na udach.
- Idziemy na górę? - wyszeptał mi do ucha.
- Mhmm... - wymruczałam, przyciskając go do siebie.
Ponownie naparł na moje ciało, delikatnie muskając i przygryzając moją dolną wargę.
- Nie widziałeś... - powiedział Hazza z impetem otwierając drzwi i zaglądając do kuchni, nie spodziewając się, że zastanie nas w niedwuznacznej sytuacji - O cholera, przepraszam ! - szybko zreflektował się i wyszedł.
Niall spuścił głowę i położył dłonie na blacie z cichym cmoknięciem, które wyrażało duże niezadowolenie.
Zaśmiałam się cicho pod nosem, rozbawiona.
- Oj, nie bulwersuj się tak. - połaskotałam go za uchem, a on stłamsił jakieś słowo w ustach, po czym prychnął.
- Zawsze muszą nam jakoś przeszkodzić. - powiedział, odchodząc od wysepki.
W ostatniej chwili, złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam z powrotem.
- A kto powiedział, że nie możemy dokończyć? - wyszeptałam, napierając na niego.
- Może wieczorem i u mnie? - mruknął.
- A dobra. - odpuściłam. Zsunęłam się z blatu i wyszłam z kuchni.
- Obiecuję. - powiedział mi do ucha, lekko przygryzając jego płatek i pocałował mnie w szyję.
Powoli ruszyłam do pokoju Nialler'a. Gdy już zamknęły się za mną drzwi, rzuciłam się na łóżko. Rozkoszowałam się zapachem pościeli. Był na niej zapach Niall'a. Taki charakterystyczny. Przymknęłam oczy.
Czułam jak moje wszystkie mięśnie rozluźniają się. Po moim ciele przebiegł delikatny dreszcz, gdy Niall dotknął swoimi, wiecznie zimnymi dłońmi, skrawek mojego odkrytego ciała. Wyszeptał mi do ucha, że mnie bardzo kocha. Odwrócił mnie na plecy i zaczął składać delikatne pocałunki. Na szyi, dekoldzie i zjeżdżał niżej.
- Jesteś pewna, że chcesz? - spytał, patrząc w moje oczy. Przytaknęłam głową.
Złapałam za jego szyję i przyciągnęłam mocno do siebie. Naparł na mnie całym ciałem. Czułam zapach jego pięknych perfum.
Chciałam być jego pierwszą. Pierwszą, ale ostatnią. Chciałam by to On był pierwszym chłopakiem, a już można powiedzieć, że mężczyzną, z którym właśnie to zrobię. Byłam gotowa, Niall raczej też.
Powoli zsunął ze mnie spodnie, a ja jeździłam palcami po jego torsie. Po chwili jego koszulka wylądowała na ziemi. Zaczęła się walka języków. Usiadłam na blondynie okrakiem i obdarzałam go ciepłymi, czułymi pocałunkami.
Pod wpływem emocji i pożądania, rozpięłam jego pasek u spodni.
Bez krępacji on zaczął zdejmować ze mnie moją koszulkę. Nie potrafiłam się mu oprzeć.
- Gołąbeczki chodźcie na dół. Louis za chwilę przyjedzie. Wypuszczają go! - powiedział, Hazza radosnym głosem, lekko pukając w drzwi.
- Spieprzaj! - wrzasnął Niall. Cały poczerwieniał i zaczął oddychać ciężko. Pogłaskałam go po policzku i musnęłam jego usta. - Nie kurwa. Wyprowadzę się z tego domu! - warknął.
Wciąż siedziałam na nim okrakiem. Powoli zeszłam z niego i zaczęłam się ubierać. Niall smutnym wzrokiem patrzył na mnie. Gdy już byłam całkowicie ubrana, podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach.
- Pocałuj mnie. Pocałuj, jak nigdy przedtem. - wyszeptałam, a Niall wpił się mocno w moje usta. Mocno i czule. Językiem oplótł mój język.
Czułam się teraz naprawdę szczęśliwa. Czułam, że znalazłam wreszcie po tych wszystkich nieudanych wzlotach, że Londyn to moje miejsce na ziemi. Czy teraz to była nagroda, za wszystko co przeszłam? Czy miałam jeszcze czegoś doznać? Jakichś przykrości, bólu, smutku? Zapewne tak. Nie raz, ale czy miałam przechodzić znów piekło, takie jak w Birmingham?
Chciałam bardzo, bez zastanowienia powiedzieć sobie: "Wszystko już będzie dobrze". Lecz sama w to nie wierzyłam. Moja intuicja mówiła mi, że jeszcze coś mnie czeka.
Kolejny rozdział mojego życia zaczyna się, od rozstania. Chłopcy zaraz wyjeżdżają w trasę. Czekają mnie długie dni rozłąki z ukochanym. Zobaczymy co przyniesie los. Miejmy nadzieję, że coś dobrego.
Czterdziesta piosenka, *bada bum tss*! :) Jeej, jak się cieszę! :) Miśki, dziękuję, dziękuję. Za wszystko! :)
10 komentarzy = nowa piosenka. ♥ Nie rozpisuję się dziś. ;)
Informacja: Tych, którzy nie mają kont na googlach/blogspocie, proszę komentować z opcją : 'nazwa/adres url'. Adres możecie podać jakikolwiek! Anonimy niestety będą usuwane.
Dziękuję. ♥
Kocham, Nils. ♥