wtorek, 15 stycznia 2013

Piosenka trzydziesta czwarta.

Nigdy nie pozwól, by strach przed działaniem, wykluczył Cię z gry.

  Szłam za nim w głąb ścieżki, prowadzącej za ich domem. Jego nogi wybijały równy rytm. Stąpałam niepewnie po ziemi. Czułam, że mam nogi jak z waty. W końcu raptownie stanął. Nie odwracał się przez jakiś czas. Przeszłam obok niego, stając na przeciwko. Jego niebieskie oczy szkliły się od łez, które prawdopodobnie zaraz by spłynęły.
- Dlaczego taki jesteś ? - spytałam w końcu, drżącym głosem.
Jego oczy zapłonęły gniewem, lecz tylko przez krótką chwilę. Nic nie odpowiedział. Jedynie odwrócił głowę w bok, zaciskając usta w wąską linię.
- Chcesz wiedzieć ?! Na prawdę, kurwa ?!- warknął, zaciskając dłonie w pięści tak, że mu kłykcie pobielały.
Potrząsnęłam delikatnie głową. W moim gardle, narastająca gula, odebrała mi zdolność mówienia.
Przejechał językiem po górnych zębach. Skrzywił usta z niesmakiem i popatrzył na mnie. W jego oczach, gdzieś w tych niebieskich oczach dojrzałam skruchę.
- No ? - ponagliłam.
- Kurwa ! Nic nie rozumiesz ?! - warknął, wymachując prawą ręką.
Przełknęłam z trudnością ślinę, a po moim prawym policzku spłynęła pojedyncza łza. - Myślisz, że przez ten czas, naszej rozłąki, nie myślałem o tobie? Całymi dniami i nocami, zadręczałem się, że tamtego dnia nie zatrzymałem cię. W chwili wypowiadania tych słów, już ich żałowałem. - powiedział cicho, pociągając nosem. - Gdybym tylko wiedział jak, bym naprawiłbym już tamtego dnia to wszystko. Wszystko co zepsułem... - dodał, pochylając głowę. Zaczął przesuwać kamyczki pod jego stopami.
Zrobiłam jeden krok do przodu. Podniósł głowę i utkwił wzrok we mnie.
- Nie chciałem cię wtedy ranić. Przepraszam za wszystko co zrobiłem, co jeszcze zrobię w przyszłości, ale... - przerwał patrząc mi w oczy. - Ale nie chcę już żyć dłużej bez ciebie. - powiedział bezradnie i opuścił ramiona.
Kącik moich ust lekko, uniósł się ku górze. Moje serce wywijało dzikie tańce radości.
- Jesteś w moim sercu od tamtego dnia, gdy cię ujrzałem w Infection. I nigdy - podkreślił dobitnie słowo "nigdy".- nie przestałem cię kochać. - Jego głos lekko drżał. Gdy odwrócił głowę i ujrzałam jego prawy profil, dojrzałam na jego policzku łzę.
Wyciągnęłam nisko lewą rękę i chciałam go dotknąć, choć dzieliło nas jakieś dziesięć metrów.
Przełknęłam gulę i zdobyłam się na to, by mój głos nie drżał i powiedziałam:
- Niall. - zaczęłam. - Wszystko bym zrozumiała. Wszystko. - tutaj głos lekko mi się załamał. Odruchowo dotknęłam bransoletki, z napisem "believe", którą dostałam od Niall'a osiemnastego listopada. - Nie chcę się kłócić...
Horan zrobił kilka kroków w moją stronę i wyciągnął do mnie rękę. Podeszłam, by móc ją chwycić. Musnął opuszkiem swojego palca, wierzch mojej dłoni i przyciągnął mnie do siebie.
- Masz najpiękniejszy uśmiech wiesz ? - zaśmiał się krótko, muskając mój policzek. - Boże... - szepnął. - Czym ja niby zasłużyłem sobie na ciebie ?
Spuściłam wzrok. Dwoma palcami, uniósł moją brodę i zmusił do spojrzenia mu w oczy. Popatrzyłam i od razu tego żałowałam. Jego oczy sprawiły, że serce zaczęło mi szaleć w piersi. Przełknęłam ponownie ślinę. On zrobił to samo, a potem - tak jak zawsze kochałam - uśmiechnął się łobuzersko.
- Kocham cię. - szepnął.
- Tak, wiem. Ja ciebie też kocham. - odparłam i pocałowałam go.
Krótko, ale namiętnie. Nasze wargi stały się jednością. I tak miało być. Do końca naszych dni. Gdy nasze usta rozłączyły się blondyn spojrzał na mnie ze skruchą i powiedział:
- Na zawsze.
Przytaknęłam i przytuliłam się do niego. On przycisnął mnie mocno do siebie.
- Przepraszam. Przepraszam, przepraszam. - powiedział szybko, całując mnie w czubek głowy. - Już nigdy. Przenigdy, nie pozwolę byś przeze mnie cierpiała.
- Słońce... - zaoponowałam. - Cicho. - dodałam, uciszając go pocałunkiem.


*Kilka dni później*
*Niall*
 Znów stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Znów chodziłem uśmiechnięty. Mój śmiech można było usłyszeć, zanim mnie samego się dojrzało. To sprawiło, że chłopcy odetchnęli z ulgą. Dobrze wiedzieli, jak ważna jest dla mnie Ems. Wszystko powróciło na swoje miejsce. Tak jak powinno być.
- Cześć słońce. - przywitała się, gdy wsiadła do mojego samochodu. - Jak mnie ta Murphy denerwuje! - syknęła i rzuciła torbę na tylne siedzenie. Zdjęła kurtkę i także położyła ją do tyłu. - Czemu nie jedziemy? - spytała, gdy spostrzegła, że wpatruję się w nią z uśmiechem.
Wzruszyłem ramionami i nachyliłem się do niej. Prychnęła zabawnie i musnęła moje usta. Dotknęła palcami mojego policzka, a druga dłoń wplotła w moje włosy.
- Dobra, dobra. Jedźmy. - powiedziała ze śmiechem i zapięła pasy.
Przytaknąłem ruchem głowy i wyjechaliśmy ze szkolnego parkingu. Em zaczęła opowiadać jak minął jej szkolny dzień. Przytakiwałem i coś dopowiadałem. Nakręciła się i nadawała jak najęta. To było w niej zabawne. Mogła gadać i gadać.
Uśmiechnąłem się pod nosem i skręciłem w uliczkę prowadzącą do naszego domu.
- Głupi Horan. - powiedziała Emily. Zerknąłem na nią ostrzegawczo. - Sprawdzałam, czy mnie słuchasz. - wyszczerzyła do mnie rząd białych ząbków.
Pokręciłem z dezaprobatą głową i wyłączyłem silnik. Popatrzyłem na Reb. Przyglądałem się jej z dokładnością. Obserwowałem jej każdy ruch. Była taka piękna.
Prawą ręką poprawiła swoją grzywkę i spojrzała na mnie wyczekująco. Spojrzała mi prosto w oczy. Poczułem piekące ciepło na sercu. Rytm jego przyspieszył. Czy tak się czuje człowiek zakochany, czy raczej oszalały na czyimś punkcie?
Wiedziałem, że ją kocham. Wiedziałem, że ona kocha mnie. Nie wyobrażałem sobie, gdyby teraz miałbym ją stracić. Byłaby to dla mnie katorga. Długie dni agonii. Gdyby coś się jej stało... Odepchnąłem od siebie te pesymistyczne myśli i posłałem jej szeroki uśmiech.
- Chodź księżniczko. - powiedziałem.
Zmroziła mnie wzrokiem.
- Nie jestem księżniczką. - syknęła przez zaciśnięte zęby, niczym małe dziecko.

- Jesteś, jesteś. - odparłem.
- Nie. - zaprzeczyła stanowczo. Złożyła ręce na piersi i wpatrywała się w przednią szybę.
- Dla mnie jesteś. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek. - Jesteś taka piękna, gdy się złościsz.
- Jesteś głupi.
- Wiem. - uśmiechnąłem się zawadiacko i wysiedliśmy z samochodu. Otworzyłem Emily drzwi i wpuściłem ją pierwszą do środka. Przyłapałem się na tym, że spoglądałem na jej pośladki! Horan, ty typowy mężczyzno!
- Nie gap się jej na tyłek, zboczeńcu! - zaśmiał się Hazza, wychodzący z kuchni z piwem w ręku.
Spaliłem buraka i odwróciłem wzrok. Emily roześmiała się dźwięcznie i pogłaskała mnie po policzku.
 Zamówiliśmy pizzę i zasiedliśmy przed telewizorem. Był początek weekendu, więc pan Joseph zgodził się, by Emily u nas nocowała. Dziwiłem się, że jej tata ufa nam, aż tak do tego stopnia. Owszem, cieszyło mnie to, ale pomimo tego, było to dla mnie zaskakujące.

  Późnym wieczorem zbieraliśmy się do swoich pokoi. Emily brała prysznic, a my "sprzątaliśmy" w kuchni. Mianowicie, to Louis z Liam'em sprzątali, a my siedzieliśmy przy wysepce i graliśmy w karty. 
- Znów wygrałem! - krzyknął, zadowolony Hazza i zdzielił mnie i Zayn'a, po głowach. Zmroziliśmy go wzrokiem, a ten wyszczerzył się głupkowato do nas.
- Zabijemy go? - zagadnął Zayn, rozkładając karty, po raz kolejny. 
- Zabijemy. - przytaknąłem. Hazza zerknął na nas, zaalarmowany "groźbami". 
Powoli odsunął się od wysepki i spierniczył z kuchni. Biegiem ruszyliśmy za nim i ganialiśmy się niczym popieprzone dzieciaki po salonie. W powietrzu latały poduszki i coś lekkiego co nam wpadło w ręce. Hazza ruszył w stronę schodów, gdzie schodziła Emily owinięta w ręcznik. Loczek nie wyrobił na panelach, i wpadł w blondynkę. Niefortunnie zsunął się ręcznik z jej ciała, odsłaniając kobiece okrągłości. Zayn natychmiastowo zasłonił oczy, dłońmi, a Hazza położył się twarzą w dół. 
Emily pisnęła i owinęła się pospiesznie ręcznikiem. Na jej twarz wpłynął ogromny, rumieniec. Na mojej twarzy zaś, zagościł szeroki uśmiech.
- To ja... Ehm... Pójdę się... No pójdę się ubrać. - wydukała i popędziła na górę. 
My wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
- Biedna Em. - zaśmiał się Harry, siadając na schodkach. - Ale wstyd! - pisnął zabawnie i potarł wierzchem dłoni, oczy.
- Horan'owi, chyba się to podobało. - zagaił Louis, wskazując na moje opięte spodnie. 
Ponownie wybuchnęli śmiechem. Tym razem beze mnie. Wstałem i poprawiłem spodnie, zakrywając opięcie na spodniach. Poszedłem do kuchni. Wyjadłem co było do wyjedzenia i ruszyłem do swojego pokoju. Nie obyło się bez sprośnych komentarzy Tomlinsona, lecz zignorowałem je.
Zapukałem do swojego pokoju, a po chwili, drzwi się otworzyły. Stała w nich, blondynka, ze wzrokiem utkwionym w podłodze.
- Oj kochanie. - zaoponowałem i weszliśmy w głąb mojego pokoju. Powoli podniosłem jej podbródek, by spojrzała na mnie. Zerknęła nieśmiało, a ja wpiłem się w jej miękkie usta. Dopiero po kilku sekundach oddała pocałunek. Lekko popchnęła mnie na łóżko i usiadła na mnie okrakiem. Nachylając się do mojej twarzy, jej ręce powędrowały ku zamkowi od moich spodni. Rozpięła go zwinnie. Złapałem ją za pośladki i przysunąłem ją bliżej siebie. Całowałem ją namiętnie i z pożądaniem.
Emily zwinnie zdjęła ze mnie, koszulkę. Z jej koszulką od piżamy poszło, podobnie. Już miałem zabierać się za zsuwanie z jej, pośladków, spodenek, lecz do mojego pokoju rozległo się głośne pukanie. Ems rzuciła się za swoją koszulką. Szybko ją założyła i wskoczyła pod kołdrę.
Zapinając spodnie, podszedłem do drzwi. 
- Czego? - spytałem z lekkim poddenerwowaniem, widząc w drzwiach Tomlinsona.
- Wiesz, przypomniał mi się jeden, sprośny, lecz zabawny.. - nie dane mu było dokończyć. Wypchnąłem go za drzwi i zamknąłem je na klucz. - Oj, no weź! - zaoponował, rechotając zadowolony.
- Obiecuję, że zabiję ich kiedyś. - mruknąłem do Emily, zsuwając z siebie spodnie. Zaśmiała się, przesuwając na bok.
Położyłem się obok niej i czekałem, aż zaśnie, śpiewając jej różne piosenki. Po jakimś czasie w końcu, słodko zasnęła, wtulona we mnie. Wyglądała tak niewinnie i bezbronnie, gdy spała.
  Wysunąłem się z łóżka, by wziąć szybki prysznic. Pocałowałem ją przelotnie w czoło: na znak, jak bardzo jest dla mnie ważna.

 

  Witajcie miśki! :) Jjejeje, możliwe, że w drugim tygodniu moich ferii jadę do mojej przyjaciółki, którą poznałam dwa lata temu na obozie! Jezu, ale się cieszę! Baardzo się za nią stęskniłam, a widziałyśmy się w październiku...
  Piosenka trzydziesta czwarta, która jest chyba najgorszą ze wszystkich. Była poprawiana z milion razy. Ciągle mi coś w niej nie pasowało. Ale takie uroki, mojego wybrednego gustu. :P

  10 komentarzy = np (nowa piosenka). 

                                                      Komentujcie kochani. xx ~ Nils. ♥ 

13 komentarzy:

  1. Najgorsza ze wszystkich?
    Jak dla mnie jest jedną z najlepszych!
    Dobrze, że się już pogodzili *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. jaajć ^^. Piękny, cudowny i niesamowity rozdział! wcale nie najgorszy!!
    wreszcie są razem! Wreszcie! <33
    Czekam z zniecierpliwieniem na następne rozdziały! ^^
    Komentować ludziska! ^-^

    Pozdrawiam i całuję! ^-^ :*
    Udanych ferii!
    VIKI :*

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się że się pogodzili!
    nie narzekaj tyle uwielbiam twój sposób pisania :3
    szkoda że nie doszło do czegoś więcej ( hahahaha jestem zboczona ) XD
    czekam na więcej, i poinformuję Cię że http://smileehappyy.blogspot.com/ u mnie już # 15 rozdział, zapraszam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. głupi, głupi, głupi TOMLINSON! a już myślałam, że do czegoś dojdzie:D:D
    Jest genialny cioto, nie wiem co od niego chcesz!:D
    hahahha rozjebał mnie moment kiedy spadł jej ręcznik:D
    Cieszę się, że są już razem;]

    Pozdrawiam Twoja Rons<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Najgorsza ? Jakim cudem Ty myślisz, że ta piosenka jest najgorsza. Moim zdaniem jest najlepsza. Głowie dlatego, że się pogodzili. Czy Tomlinson musiał przeszkodzić w takim momencie ?

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejku to chyba była najlepsza piosenka... tylko Tommo musiał się wpakować .!!! :/ Ale i tak boooskaaaa.! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ZABIJE TOMLINSONA , ZABIJE TOMLINSONA , ZABIJE TOMLINSONA !!!!!!!
    no co za głupi dziad !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    tak czy inaczej... super rozdział ;p
    czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Louis, ty idioto!
    nie, żartuję i tak cię kocham, ty moja Marchewo <333
    śliczna piosenka!!
    i wcale nie jest najgorsza!!

    OdpowiedzUsuń
  9. dziękuję za umieszczenie mnie na liście "czytam" , jest mi niezmiernie miło, i muszę się jakoś odwdzięczyć, więc OBSERWUJĘ. ♥
    żeby być na bieżąco,
    ps. mam pytanie, czy jest możliwość kontaktu z toba?

    OdpowiedzUsuń
  10. awww ;** jest zajebiście... cudownie, genialnie ♥
    w końcu się pogodzili, kurczę mega ;))
    ehh nie powiem, bo mnie też ten moment z ręcznikiem rozbawił i ich reakcja ;p ahh Niall, no cóż nic dziwnego, że chciał popatrzeć na jej tyłeczek i tak dalej, testosteron, wiek i reszta wszystko wyjaśnia ;))
    ohhh jest super i fajnie, że jedziesz do przyjaciółki na ferie ;**
    na pewno się strasznie cieszysz i świetnie cię rozumiem ;p
    buzile kochanie ;*** hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. EKHEM!
    WIESZ, ŻE PISZE JUŻ 12 KOMENTARZ? JAK WIESZ TO CZEMU NIE DODAJESZ NOWEGO ROZDZIAŁU?
    CZEMU MÓWISZ ŻE TEN JEST NAJGORSZY? WCALE TAKI NIE JEST. JEST BARDZO FAJNY.. BARDZO PODOBA MI SIĘ KOŃCÓWKA.. BIEDNA EM, WYOBRAŻAM SOBIE JAK MUSIAŁA SIĘ CZUĆ. A POTEM.. AHH NIALL.. HAHAHA LOU MISZCZ. WIESZ CO? NIE WIEM CO MAM PISAĆ..
    AHH.. NO TAK.
    DLACZEGO ZAYN ODWRÓCIŁ WZROK? PRZECIEŻ EM PODOBA MU SIĘ. MOŻE DLATEGO, ŻE BYŁ TAM NIALL..CIEKAWI MNIE JAK ZAREAGOWAŁ ZAYN KIEDY SIĘ DOWIEDZIAŁ, ŻE ONI SĄ ZNOWU RAZEM.. A TEGO NIE OPISAŁAŚ. SZKODA!

    YHYHYHY..
    WIESZ MOŻE SIĘ POSTARAM DODAĆ DZISIAJ ROZDZIAŁ..

    DODAWAJ NASTĘPNY SZYBKO! BĘDĘ CZEKAĆ!

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcę nowy rozdział, kutasie XDD
    Moja ty BFF.! <3

    OdpowiedzUsuń