Zayn pobył ze mną niespełna tydzień. Nie chciałam, by męczył się nade mną. Nie chciałam być dla niego ciężarem.
Przełknęłam ślinę. Potrzebowałam, żeby mnie ktoś teraz przytulił. Czułam, że się rozsypuję...
Jak to Louis powiedział w moim śnie: "Musisz nauczyć się żyć bez Niego". Jak do cholery jasnej, bez Niego ?! To jest niewyobrażalne.
Owinęłam ramionami, moje trzęsące się kolana i schowałam głowę między nie. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie chciałam dopuścić do siebie tej wiadomości. Tej wiadomości, że to już koniec.
Koniec. To słowo jest straszne.
Powoli wstałam i podeszłam do okna.
Cholerny ból sparaliżował mnie od klatki piersiowej po czubki palców u stóp. Patrzyłam tępo w krajobraz za oknem. Poczułam coś wilgotnego na lewym policzku. Starłam kropelkę płynu, opuszkiem palca. Zacisnęłam usta w wąską linię, by nie wybuchnąć głośnym krzykiem.
Górna warga zaczęła mi drżeć. Za chwilę dołączyła do niej dolna. Po policzkach spływały mi już strużki łez. Przymrużyłam oczy, ściskając dłoń na mojej klatce piersiowej, próbując opanować drżenie bolącego serca.
Opadłam na podłogę jak marionetka, której sznurki nagle się zerwały.
To zabawne. Jak ból potrafi sparaliżować człowieka. Nie taki ból fizyczny... To ból psychiczny. On rozrywa od środka.
Mnie już rozerwało...
Obudziłam się z krzykiem i podpuchniętymi oczami od płaczu, w swoim łóżku. Na szczęście byłam sama w domu, więc nie musiałam nikomu się tłumaczyć, czemu krzyczałam przez sen. Z resztą ostatnimi czasy często miewałam koszmary. To było "normalne".
Harry i Zayn stanęli naprzeciwko mnie z założonymi rękoma. Chciałam, żeby mnie puścili, ale powiedzieli, że dopiero wtedy, gdy ich wysłucham do końca.
- Niall... Nie jest dla ciebie odpowiedni... Przykro nam to mówić, ale taka jest prawda... - szepnął Harry, po czym przytulił mnie mocno i gdzieś poszedł.
Zayn patrzył na mnie smutno. Przytulając mnie, powiedział:
- Naucz się żyć bez niego... Nie smuć się. W końcu będzie dobrze. - poradził. - Kocham cię. Trzymaj się. - pocałował mnie w czoło i odszedł.
Zostałam sama. Zaczęłam iść przez jakąś polną dróżkę. Nagle doszłam do rodzinnego domu Louis'a, choć widywałam go tylko na zdjęciach. Przywitał mnie mocnym uściskiem. Eleanor także mnie wyściskała i ucałowała, szepcząc mi do ucha, że wszystko się ułoży. Byli też Daddy i Danielle.
Nagle zaczęłam spadać. Spadałam w płomienie...
Zeszłam w piżamie na dół. Musiałam trzymać się poręczy, by nie upaść, przez odleżyny na nogach. Skręciłam do kuchni, siadając na krześle przy podłużnym stole, podwinęłam nogi pod tyłek. Oparłam łokcie na stole i schowałam twarz w dłoniach.
To nie mogło się dziać naprawdę...
*Niall*
Od czasu tego feralnego dnia, chodziłem jak zjawa. Z nikim praktycznie nie rozmawiałem. Odpowiadałem monosylabami. Nie jeździłem do studia, ani nie grałem na gitarze. Byłem bez życia. Ona chyba także... Ale teraz, tak było lepiej. Dla niej. Dla nas. Nie musiałem jej ranić.
Trzeciego dnia od mojego powrotu do domu, Zayn także wrócił. O mało nie wymierzyłem mu ciosu. W ostatniej chwili Hazza złapał mnie za ręce i zaprowadził do mojego pokoju.
Od naszej kłótni z Malikiem nie odzywałem się z nim w ogóle. Gdy ja wchodziłem do salonu, on wychodził i na odwrót.
- Puk, puk ? - usłyszałem głos Eleanor, zza drzwi.
- Nie ma mnie. - odparłem zakrywając się kocem.
- A mnie to mało obchodzi, wiesz ? - mruknęła siadając na moich nogach.
- El, nie żeby coś, ale łamiesz mi piszczele. - jęknąłem zachrypniętym głosem.
Wciągnęła szybko powietrze i od razu siadła obok. Podciągnąłem się na łokciach, by móc spojrzeć na El. Była ubrana w morelową koszulkę i jeansy.
Patrzyła na mnie z irytacją.
- Co znów zrobiłem ? - jęknąłem, opadając na poduchę.
Zaśmiała się krótko i przepchnęła mnie na bok i położyła się obok mnie.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - spytała.
Westchnąłem ciężko. Wiedziałem, że ta rozmowa w końcu nadejszie, ale zawsze odkładałem ją "na później".
- Tak jest lepiej...
- Dla kogo ? - prychnęła. Wzruszyłem ramionami. Teraz to ona westchnęła. - Przecież wszyscy widzimy, że jesteście załamani. Nie dajecie sobie rady. - dodała.
Westchnąłem i popatrzyłem na nią. W świetle porannego słońca, które wpadało przez okno, jej włosy lśniły szkarłatem. Uśmiechnęła się pocieszająco. Odwzajemniłem uśmiech, a raczej grymas.
- Porozmawiajcie. - szepnęła, kładąc mi głowę na ramieniu.
Westchnąłem po raz setny. - Gdyby to było takie proste... - mruknąłem.
Uderzyła mnie lekko, rozprostowaną dłonią w brzuch. Zaśmiałem się krótko, a ona mi zawtórowała.
- Oh, Eleanor... Louis to farciaż !
- Oh, ah, eh ! Wiem ! - zaśmiała się scenicznie, a ja uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Dzięki. - powiedziałem szczerze. Byłem jej na prawdę wdzięczny.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
- Za co ? - teraz to ja spojrzałem na nią zaskoczony.
- Jak to za co ? - spytałem retorycznie. - Za to, że nie ochrzaniłaś mnie jak to wszyscy teraz robią. Po prostu ze mną porozmawiałaś, zrobiłaś to, czego od dawna potrzebowałem. - powiedziałem, całując ją w policzek.
- No coś ty ! - machnęła ręką. - Jesteś moim bratem. - uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Jednak za nim jeszcze wyszła, odwróciła się i powiedziała: - Będziecie jeszcze razem. Wiem to.
*Narracja trzeciosobowa*
- Czyli, że nie są już ze sobą? - spytała Rons, upijając łyk gorącej herbaty.
Tacy byli szczęśliwi, pomyślała. Tak Harry wychwalał ich związek. Nie był to długi związek, ale jednakże idealny.
Harry przytaknął głową.
- A co z Niall'em i Zayn'em? Wciąż na siebie warczą?
- O nich nawet nie mów. Boczą się wciąż na siebie. Zayn jak zbity pies, chodzi zaniedbany. Robi się strasznie chaotyczny, gdy jest smutny. - powiedział, zerkając na Louis'a.
Brunet właśnie gotował dla nich obiad. Liam siedział z Danielle, Josh'em i Jon'em i grali na PSP. Paul miał dziś przyjechać, by ogarnąć sprawy wywiadów i tak dalej.
Lou wraz z Tom'em i Lux także mieli wpaść. Szykował się obiad jak nigdy.
- Ślicznotka dziś przyjeżdża, prawda? - spytał Lou, rzucając w Styles'a ścierką. Ten złapał ją zwinnie w jedną rękę, przed samą twarzą.
- Lux? - upewniła się Ronnie.
- Jedyna dziewczyna, którą Hazza kocha ponad życie, a w żaden sposób nie jest z nią spokrewniony. I jeszcze mała go uwielbia! - zarechotał Louis, a Harry wymierzył mu ostrzegawcze spojrzenie.
Tomlinson jednak je zignorował i wrócił do gotowania. Przyprawiał i degustował swoich potraw. Znów na myśl przyszła mu Emily i Horan.
- Może w końcu ich pogodzimy? - spytał, niby lekkim tonem.
- Jak? - głos Veronici był kpiący. - Sami mówiliście, że z nikim nie rozmawiają. A co dopiero się spotkać! - zakpiła.
- Może podstępem? - syknął Lou.
Kpiący ton Rons, podniósł mu ciśnienie. Ona nie rozumiała co się działo teraz w domu chłopców. Nie mogła tego pojąć. Uważała, że to jakaś błahostka. Niall nigdy taki nie był. Kochał Emily nad życie, tak jak ona jego. Trzeba było ich pogodzić!
- BooBear, dobrze wiesz, jacy oni są. - mruknęła Veronica, podjadając jego sosu. Tomlinson palnął ją w łapy i zagroził łyżką. Blondyna roześmiała się dźwięcznie i pogłaskała kucharza po plecach.
- Tommo, jak niby? - spytał nagle Harry.
- Zbawmy ich do tego domu podstępem. Powiemy, że El wyjeżdża i zaprosimy ich. Nialler'owi powiemy, że Ems nie chciała przyjść i nie przychodzi, a Emily powiemy, że Niall'a nie będzie. - pstryknął palcami. Był z siebie dumny. Wymyślił tak "doskonały" plan.
Trzeba go było jeszcze dopracować, lecz lasu rąk w pomocy nie dostrzegł. Znów jako "najstarszy" musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Potrzebuje tylko kilku dni na dopracowanie tego wszystkiego.
Kochani. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać... : c Nie wchodziłam na bloga, a jeszcze dziś dostałam karę na kompa. Za co? No oczywiście, za oceny. A mam tylko jedną dwóję i trzy tróje! No, ale na rodziców, a dokładniej na moją mamę nie ma rady...
Piosenka trzydziesta druga! Oh, czasem już nie mam siły. Ale obiecałam sobie, że dotrwam do końca, tego bloga i słowa dotrzymam. Najlepszym wsparciem jesteście Wy. xx 11 komentarzy = nowa piosenka.
Komentujcie, polecajcie, obserwujcie.
Kocham, Nils. ♥
Piosenka trzydziesta druga! Oh, czasem już nie mam siły. Ale obiecałam sobie, że dotrwam do końca, tego bloga i słowa dotrzymam. Najlepszym wsparciem jesteście Wy. xx 11 komentarzy = nowa piosenka.
Komentujcie, polecajcie, obserwujcie.
Kocham, Nils. ♥
Awww ;*
OdpowiedzUsuńPisz dalej!
Niech oni się wreszcie pogodzą! *.*
Mam nadzieję że się pogodzą! Przecież to para idealna!! :) A co do Ciebie, to doskonale Cię rozumiem. Też czasem nie mam siły, ale potem coś się zmienia i wracam po paru dniach. Kocham Cię, ale nie zapominaj informować mnie o rozdziałach <3 <3 u mnie nowy :)
OdpowiedzUsuńommm ♥ uwielbiam cię ;p
OdpowiedzUsuńi to jak piszesz oczywiście ;))
nie mogłam się doczekać nowej notki...
no i jest ;pp
ohhh szkoda mi Emily, a Niall mam nadzieję, że w końcu z nią porozmawia i pogodzą się
co za genialny plan - niech wypali, a będzie dobrze ;pp
czekam na nexta :** hid.bloog.pl
ŁOJOJOJOJOJJO, się porobiło, bejb. :) Rozdział genialny, kurde, jak zawsze. Jak ty to robisz? Przez takie blogi jak twój mam ochotę przestać pisać. :3 Niech Niall i Ems będą razem kurde.... :C Bo ja nie wytrzymam dłużej w niepewności! :* Wiesz, że cię kocham i twojego bloga? :) Twoja Roksana. < 3
OdpowiedzUsuńAleż znakomity plan...
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdyby oni wreszcie się...
Ale oczywiście nie pogardzę odrobiną dramaturgii... Hehehe..:D
Czekam na kolejny...:D
P.S
U mnie już nowy rozdział.
opowiadanie-1d-boys.blogspot.com
masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńKurdę no, niech Niall i Em się pogodzą.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi jak Ty to robisz, że tak zachwycasz piosenkami ? Ja też chcę tak pisać !
U mnie nowy rozdział Słońce <3 Pisz prędko!
OdpowiedzUsuńLudzie co tak słabiutko ? : c Komentujcie ^^ Rozdział genialny. Loui genialny plan, no nie powiem. ^-^
OdpowiedzUsuńDawaj następną piosenkę, nawet bez komentarzy! : *
Żelki kurwa mi oddawaj ! :D
OdpowiedzUsuńBędę wypominać Ci do końca życia.
Notka jak zwykle genialna cioto ;p
Ja kcem już 33!!:L
Pozdrawiam Twoja Rons <3;**
No, cześć! :) Wreszcie założyłam sobie konto na blogspocie, by nie spamować Ci z anonima :P Oh, a więc: piosenka cudowna! Oczywiście są jakieś niedociągnięcia... Każdy je ma! :) Jak na Twój wiek piszesz wspaniale! No, bo przecież masz 14 lat? No rocznikowo 15! :) WoW!
OdpowiedzUsuńWielkie wow! : o Podziwiam Cię. Sama chciałabym tak pisać. Ale cóż moje 17 urodziny nadchodzą nieubłaganie : c :D Dobra, bo Ci tu piszę o pierdołach :P
Więcej rozdziałów w szybszym tempie! :)
Pozdrawiam ^^
P.S. kiedyś podpisałam się pod postem :Bloom Berry, czy jakoś tak :)
świetny jest^^
OdpowiedzUsuńlubię jak jest coś w stylu "perspektyw", więc masz za to plusa.
pozdrawiam Cię serdecznie.♥
i życzę weny na rozdziały, również te smutne, jak i wesołe!
` dinuśka.