- No, co ?! - fuknęłam w końcu.
Irytowało mnie, to w jaki sposób mi się przyglądały.
- Czemu nam nie powiedziałaś ? - spytała Jenn. Popatrzyłam na nią z dziwną miną.
- Że chodzisz z Horanem... - uzupełniła Sarah. Wybałuszczyłam oczy.
- Fuck ! - warknęłam wstając.
Skierowałam się do szafki tego palanta. Szczęście mi dopisywało, bo akurat stał przy swojej szafce. Trzasnęłam mu drzwiczkami przed nosem.
- Mógłbyś mi coś wytłumaczyć ? - warknęłam, ściągając na siebie wzrok kilkoro uczniów. Chris popatrzył na mnie z uśmiechem.
- Ale o co ci chodzi ? - spytał, słodko się uśmiechając.
- Nie udawaj, że nie wiesz... - powiedziałam, a moje oczy zapłonęły.
- Ale Emi... Ja na prawdę nie wiem o co ci chodzi ! - zapewnił mnie sztucznie.
Ta jego sztuczność nie irytowała... A nie tylko mnie. Był tak sztuczny. Bezczelnie kłamał. I myślał, że każda może być jego ! Był taki pewny siebie.
- Taak ? Na prawdę ? A kto niby rozpowiedział, że chodzę z Irlandczykiem ?! - machnęłam ręką mu przed nosem. Zaśmiał się.
- Aah ! O to ci chodzi ! No po prostu wspomniałem Mabel, skąd mogłem wiedzieć, że rozpowie. - powiedział ze smutkiem, wzruszając ramionami. - Przepraszam?
Warknęłam jedynie w odpowiedzi i ruszyłam do moich przyjaciółek.
- Co za tupet! Co za palant ! Co on sobie myśli ...? - mruknęłam. Jenn pochyliła się do mnie i szepnęła:
- Widział was w Infection ? - spytała.
- Skąd wiesz ? - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- Pisałam z Harrym. - pisnęła z radości. Wywróciłam oczami.
- I Harry ci to powiedział ? - przytaknęła. - No to spoko. Wszyscy już chyba wiedzą...
***
Usiadłem na tarasie. Choć śnieg już powoli osiadał na ziemi, wciąż było w miarę ciepło. Miałem na sobie jedynie sweter i spodnie. Rozłożyłem się na leżaku, którego zapomniał wczoraj schować Zayn. Zaraz go wyręczę, tylko jeszcze chwilę odpocznę. Nic takiego, ostatnio przemęczającego nie robiłem, ale jednak byłem wyczerpany. I fizycznie i psychicznie.
Zakochałem się. Normalnie się zakochałem... A ona tego nie zauważała...
- Cześć. - przywitał się lokowaty i usiadł na leżaku obok. - Jak tam ? - spytał, wzdychając ciężko.
- Hej... Tak sobie... A tam ? - spojrzałem na niego kątem oka. Widać było, że także jest wyczerpany.
- A też nie za dobrze... - wzruszył ramionami, a kącik jego ust lekko się uniósł w bardzo, bardzo bladym uśmiechu. Na taras nagle wpadli Liam, Danielle, Louis i Zayn.
- Chodźcie na pizzę ! - zachęcił Zayn.
- Właśnie ! A nie zamulacie tutaj. - zaśmiała się Danielle, przytulając się do Liama.
Poczułem, że coś mnie kuje w sercu.
- Ja to w sumie mógłbym z wami pójść... - powiedziałem. Hazza mi przytaknął. - Tylko skoczę po kurtkę. - mruknąłem i pognałem na górę.
Usłyszałem, że ktoś za mną biegnie, przeskakując po dwa schodki.
Zacząłem przerzucać rzeczy, szukając kurtki. Do pokoju wpadł Harry. Luknąłem na niego kątem oka. Rozejrzał się po pokoju i podszedł do okna.
- Masz. - rzucił kurtkę w moją stronę.
Złapałem ją jedną ręką. Chłopak z burzą loków na głowie, podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.
- Nie trzymasz się za dobrze, prawda ? - spytał, z troską w głosie.
- Jest... Tak sobie... - chciałem okłamać sam, siebie. Było widać, że byłem lekko podłamany.
Nie mogłem okłamywać bliskich. Nie chłopaków. Ich nie dało się okłamać. A już na pewno nie Harry'ego. Ten chłopak, był tak uczuciowy... Gdybym go okłamał, zraniłbym i jego. Chłopaki byli dla mnie jak bracia. Czasem, gdy sobie pomyślę, co by było, gdybym nie poszedł na przesłuchanie do X-Factor... Gdyby żaden z nas nie poszedł...
Potrząsnąłem głową, jakbym chciał wyrzucić tę myśl ze swojej głowy. Harry poklepał mnie po plecach.
- Czyli nie czujesz sie najlepiej ? - spytał ponownie.
Przytaknąłem cicho.
- Pocieszę cię... Bo ja też.
***
- Al, to na prawdę świetnie, że masz numer do Liama. A czy on nie ma dziewczyny? - powiedziałam głosem wypranym z emocji.
Ally zmroziła mnie wzrokiem, za to pytanie.
Na prawdę nie podzielałam entuzjazmu Ally. Liam miał dziewczynę, Ally kręciła z kolegą z Liceum... Ziewnęłam przeciągle. Jenn zatkała mi buzię, swoją dłonią. Gdy ją odsunęła, ja ponownie ziewnęłam.
- Jejku Emily ! - zaśmiała się Sarah. - Nie wyspałaś się, co ? - pokręciłam przecząco głową.
- Ostatnimi nocami, mało co śpię. Miewam jakieś dziwne sny. - powiedziałam, kładąc się na kanapach w kafejce.
Ally miała teraz godzinną przerwę, więc siedziałyśmy, by jej dotrzymać towarzystwa. Żadna z nas, nie miała ochoty włóczyć się po sklepach. Siedziałyśmy przy naszym "kącie", i rozmawiałyśmy jak to zawsze nastolatki.
- Emily. - syknęła nagle do mnie Al. - Podnieś się ! Moja szefowa idzie. - warknęła.
To ocuciło mnie i momentalnie się podniosłam. Westchnęłam, kładąc głowę na oparciu.
- Cześć wam. - weszła sympatyczna kobieta, która była szefową Ally.
- Cześć.
- Cześć Naomi. - przywitałyśmy się grzecznie. Przysunęła krzesełko do naszego kąta i usiadła.
- Co u was ? Jak wam dobrze... Zazdroszczę wam. - powiedziała, a my spojrzałyśmy na nią ze zdziwieniem jak jeden mąż.
Była bogata, miła, sympatyczna, stanowcza. Miała przystojnego, kochającego męża. Dwójkę uroczych dzieci. Czego chcieć więcej ?
- Czyli, że co ? - spytałam.
- No macie tak lajtowo... Nie przejmujecie się rachunkami w domu. Macie do roboty tylko naukę i pomoc w domu... Chciałabym wrócić do waszych lat. - puściła nam oko. - Dobra zmykam, zajrzałam zobaczyć co tu się dzieje i spadam. Pa - posłała nam całusa. - Trzymajcie się. - machnęła na pożegnanie i wyszła.
- Ona to jest zabiegana kobieta. - mruknęłam, a dziewczyny mi przytaknęły.
- O, tak. Ale jest kochana, prawda ? - powiedziała Ally.
Nie mogłyśmy się z nią nie zgodzić. Choć, gdy jej się coś nie spodobało, bywała nieznośnie irytująca, lecz była strasznie sympatyczna!
Śmiałyśmy się rozmawiając o wszystkim i o wszystkich. Temat nasz zszedł na Mabel, Carlie i Sophie. Rozbawiało nas, każde ich zachowanie. Śmiałyśmy się żartując i pijąc czekoladę, kawy i herbatę.
- Ojej... Za chwilę kończy mi się przerwa. - mruknęła smutno Ally, zerkając na zegar, który w tle miał wieżę Eifflę.
- Przecież dziś piątek, to będzie raczej mały ruch, prawda ? - wzruszyła ramionami Jenn.
- Ale wiecie, muszę zrobić coś na kuchni. Zapewne będzie co do roboty... - wytłumaczyła.
- To ci możemy pomóc ! - wykrzyknęła, pełna entuzjazmu Sarah. Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy do kuchni.
- A to gdzie odłożyć ? - spytała po raz setny Sarah. A my po raz setny wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Tam - wskazała palcem Ally, na wielką szafę, gdzie znajdowały się rzeczy takie jak: kawa, mleko, czekolada, cukier puder, cukier, sól, i tym podobne.
- Miałyśmy Al, pomóc, a nie zasypywać ją masą pytań. - zaśmiała się Jenn, na co Sarah obróciła się i pokazała jej środkowy palec.
Ponownie wybuchnęłyśmy śmiechem, choć nie było w sumie z czego się śmiać, lecz załączył nam się "syndrom śmiania z byle jakiej głupoty".
Chodziłyśmy po kuchni, szperając w niektórych szafkach, miejąc nadzieję, że znajdziemy coś dobrego. Jednak Ally, gdy zobaczyła nas, zbiła po łapach i oznajmiła, że dziś to raczej koniec "pomagania Ally w kuchni". Gdy kończyłyśmy sprzątać, usłyszałyśmy dziwnie znajomy głos:
- Puk, puk ? Jest tu ktoś ?
- Tak, tak ! Już! - powiedziała, świergotliwie, jak na dobrą kelnerkę przystało i wyparowała z kuchni, a my za nią.
Dziewczyny już wyszły i miło przywitały Tego Kogoś, kto zagościł do Infection. Ja zaś musiałam znaleźć swój telefon. Szukając, nawet nie spostrzegłam, że w rozmowie przybyłych osób wpadło moje imię.
- Emily ? Em jest w kuchni. Szuka telefonu. - powiedziała beznamiętnie Ally.
- Idź ! Idź jej pomóż ! - ponagliła Sarah.
Szperając między szafkami, próbowałam doszukać się czegoś, co miało być moim telefonem.
- Pomóc ci ? - spytał męski głos. Był trochę zawstydzony, a jego poliki oblał słodki rumieniec.
Odwróciłam się szybko, potykając się o kabel od lodówki i zamrażalki. Wszystko działo się tak szybko. Już prawie łupnęłam tyłkiem o płytki, ale On mnie w ostatniej chwili złapał w pasie.
Teraz to ja oblałam się rumieńcem.
- Nic ci nie jest ? - spytał z troską. Pokręciłam przecząco głową. Odetchnął z ulgą.
- Dziękuję. - także odetchnęłam.
Moje serce waliło jak oszalałe. Czułam się jakbym płonęła na stosie. Oddychałam ciężko ze strachu. Uśmiechnął się do mnie zawadiacko. Moje serce przyspieszyło, a rumieniec na polikach, oblał już całą twarz.
Przełknęłam głośno ślinę. "Rebecca, myśl trzeźwo. To jest jakiś podrywacz. Zwykły podrywacz"- mówił mózg.
"Szalejesz za nim. Przecież wiesz, że nie jest taki jak Inni Gwiazdorzy. Czujesz to..." - mówiło serce.
"Ja to się między tych dwoje nie mieszam..." - odparł obojętnie instynkt.
________________________________________________________________________________
Cześć, cześć. :)
Jest i piąty rozdział. :) Podoba się ? = komentujcie. :)
Pozdrawiam, wszystkich czytających i odwiedzających. Dziękuję. :)
Piszesz w fajny sposób.
OdpowiedzUsuńW twoim opowiadaniu ten Niall jakis taki zły.
Mam nadzieję, że się zmieni. ;)
Zapraszam
http://wszystko-co-mnie-otacza.bloog.pl/
Aj cudny... Brak mi słów. Dzięki za komentarz. Kocham twojego bloga.<33
OdpowiedzUsuńopowiadanie-1d-boys.blogspot.com
Lofciam..<33
P.S.
nowy rozdział u mnie powinien pojawić się jutro.
Jest już nowy rozdział wpadnij:
Usuńopowiadanie-1d-boys.blogspot.com
Rozdział wspaniały - jak zawsze! Z niecierpliwością czekam na następne <3 ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale to chyba piszą wszyscy, więc nie mam po co się powtarzać, nie? :) Cudo, czekam na kolejny! @KlaudiaaWozniak zapraszam do siebie http://bythewater97.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na następny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://pamietnikizwakacji-selenka.blogspot.com/