czwartek, 23 sierpnia 2012

Piosenka druga.

Wracając do domu z Jenn, rozmawiałyśmy o wszystkim.
Zaczęło odrobinę kropić, ale nam to nie przeszkadzało. Szłyśmy powoli, alejką prowadzącą do mojego domu. Przed skrętem do mojego domu, miałyśmy sie rozdzielić i rozejść się do swoich domów.
- Może wpadniesz dziś do nas na obiad ? - spytałam. - Mój tata robi swoje słynne spagetti. - dodałam z uśmiechem.
- Hm... No nie wiem. A twój tata nie będzie miał nic przeciwko ? - spytała, zawstydzona.
- No coś Ty ! Przecież, jesteś dla mnie jak siostra - poklepałam ją po ramieniu, po czym ona mnie przytuliła.
- To wpadnijmy do mnie. Zostawię torbę... Ej ! A może śpij u mnie ! - zaproponowała, wybuchając radością.
- Emn... No nie wiem..
- No weeź ! - prosiła, wręcz błagała.
- Dobra, to idziemy do mnie. I przy okazji zadzwonię do taty. - powiedziałam.
Przechodząc wąskimi uliczkami, na skróty, szłyśmy śmiejąc się wszystkiego. Nagle, grzmotnęło i sie rozpadało. Zaczęłyśmy piszczeć, bo zimny deszcz zmoczył nam głowy. Zaczęłyśmy biec. Gdy wbiegłyśmy do mnie na ganek, śmiałyśmy się bo obydwie wyglądałyśmy jak potwory. Tusze porozmazywały nam się po całej twarzy. Ja maluję się jedynie tuszem. Jenn tuszem, kredką, fluidem i błyszczykiem. Mi tam wystarcza tusz.
Wygrzebałam ze swojej torby klucze, które mają przy sobie wiele zawieszek. Próbując przekręcić klucz, odkrywam, ze drzwi są otwarte. Wchodzimy do środka i już od progu krzyczę:
- Cześć ! Jestem już ! Z Jenn ! - jednak nikt, nie odpowiada.
- Eej ! Jest ktoś ?! - zawtórowała mi Jennifer. Nagle na schodach pojawił się Mike.
- Czego się tak drzecie ?! - wycierał sobie włosy ręcznikiem. Miał na sobie jedynie, krótkie spodenki.
- Nie za ciepło ci ? - spytała Jenn ze śmiechem. Zrobił głupią minę i schował się w swoim pokoju.
 Podąrzyłyśmy do mojego pokoju. Wyjęłam z torby wszystkie książki i wstawiłam je do półki z książkami, zeszytami i innymi przedmiotami szkolnymi. Ruszyłam do podłóżnej szafy wyciągnęłam koszulkę z napisem "New York". Kurteczkę jeansową i zwykłe jeansy, no i oczywiście bieliznę.
- Rebecca !? - zawołał Mike. Jenn spojrzała na mnie pytająco.
- Czasem do mnie zwraca się i Rebecca i Emily. - odpowiadam. Kiwa głową, na znak zrozumienia.
- Czego ?! - odkrzykuję do Mike'a. Wchodzi w jeansach i bez koszulki. - Fajnie, wyglądasz braciszku - śmieję się, lecz mówię prawdę. Mój brat ma nieziemsko wyrobioną klatę!
- Gdzie Ty się Reb, wybierasz ?
- Do Jenn. - odpowiadam i idę w stronę telewizora, pod którym jest sterta płyt. - Co bierzemy ? - zwracam się do mojej przyjaciółki.
 Ona jedynie wzrusza ramionami i nadal patrzy się na klatę Mike'iego. Wzdycham i biorę pierwsze cztery płyty z wierzchu.
- Gadałaś z tatą ? - pyta zapinając sobie niebieską koszulę w kratkę.
 Widzę, że się trudzi, więc podchodzę do niego, odsuwam jego ręce od guziczków i sama zapinam mu od nowa. Mój braciak zaczyna się śmiać, zaraz do niego dołącza wysoka brunetka. Z zażenowaniem, dokończyłam zapinanie guzików temu "Dużemu Dziecku".
- A Ty gdzie się wybierasz ? - spytałam. Nawet nie przywiązałam wcześniej większej uwagi, że jest w koszuli. Uśmiechnął się zawadiacko.
- Charlotte się zgodziła ze mną wyjść dziś wieczorem do kina. - zrobił minę cwaniaka i wyszedł z pokoju. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wystukałam numer taty. Odebrał po dwóch sygnałach.
"-Hej Dadi !
- Cześć, skarbie. Co tam ? Stało sie coś ?
- Niee. Chciałam tylko spytać, czy mogę spać u Jennifer... ? - czekałam na odpowiedź, nerwowo stukając stopą w parkiet. Tata cicho mruknął "Fajnie". Nie było to sarkastyczne, ani smutne. Tylko... Pełne entuzjazmu !
- No. Hm... Jeżeli Jake i Mia się zgodzili, no to oczywiście. - "jest!" mruknęłam do Jenn, a ona podskoczyła z radości.
- Tak. Tak. Wujek jest w trasie, a ciocia Mia powiedziała, że nie ma sprawy bo Nick śpi u kolegi. - wyjaśniłam szybko, byleby zakończyć tę rozmowę i móc iść z Jenn do centrum handlowego, standardowo pochodzić po sklepach i zajrzeć do Ally.
- No to.. Cóż. Bawcie się dobrze. Kocham, cię.
- Dzięki, Tato. Ja ciebie też kocham."- odparłam czule i się rozłączyłam.
- No to idziemy. - ponagliła, brunetka o ciemnych oczach.
 Zaśmiałam się, zarzuciłam torbę na ramię i wyszłyśmy z beżowo-brązowego pokoju, który był oplakatowany, a także pełen różnych niepotrzebnych rzeczy, które powinnam wywalić. Zajmę się tym... Kiedyś.
 Około godziny dziewiętnastej, byłyśmy już w centrum handlowym. Łaziłyśmy bez sensownie, jak to zwykle robią nastolatki. Od kąd tu przyjechałam nie kontaktowałam się z nikim z Birmingham. To trochę przykre. Ale to było konieczne. No, cóż...
Westchnęłam cicho, pociągając słomką, swojego malinowego sorbeta. Uznałyśmy, że nas bolą nogi od tego chodzenia i wstąpiłyśmy do naszej ulubionej kafejki. Nigdy nie było tam tłoczno. Wręcz przeciwnie. Nie wiele osób tu zaglądało. Usiadłyśmy w naszym "kącie" i zaraz potem podeszła do nas, nasza bardzo dobra koleżanka, która była w tej kafejce kelnerką - Ally.
- Hej dziewczyny - przywitała się i nawet nie pytając usiadła obok nas (nie miałyśmy jej za złe. Bardzo lubiłyśmy swoje towarzystwo)
- Hej Ally.
- Cześć, Al. - przywitałyśmy się przyjaźnie. Zagadnęłam.
- To co Al, za ile kończysz ? Może byśmy, wspólnie połaziły po centrum ? - zaproponowałam.
Ally spodobał się ten pomysł, lecz już widziałam po jej następnej minie, że pracuje dziś do zamknięcia centrum.
- Ej. Chyba, że postaram się zwolnić się godzinkę przed zamknięciem i was odwiozę do domów ? - wpadła na dość, pomysłowy plan.
- Domu - poprawiła ją, z uśmiechem Jenn.
- Jak to ? ... Aaa ! Pewnie śpicie u Jenn, zgadza się ? - odparła.
- O tak. To zaczekaj, zadzwonię do mamy, żeby się nie martwiła - westchnęła Jenn i wyszła do łazienki by zadzwonić do mamy.
Ally, nagle pobladła na twarzy, to potem poróżowiała, by znów mieć twarz białą jak ściana. Przestraszyłam się i potrząsnęłam ramionami Al.
- O... O... O Bo... O BOŻE, to Liam i Niall ! - wykrztusiła wreszcie. A ja odwróciłam się w stronę wejścia i oniemiałam.

                                                                                                                        •••

- Liam, błagam cię. Wszystko mnie już boli ! - zawyłem. Liam targał mnie po tym centrum, jakieś dwie godziny. Jak nie więcej ! Co jakiś czas, jakieś dziewczyny podbiegały do nas, piszczały, prosiły o autografy, zdjęcia. Jedna nawet spytała, czy może się do mnie przytulić. Ochroniarze jej zabronili, ale ja się uśmiechnąłem i powiedziałem "Nie, ale ja chcę ją przytulić". O jaka była ucieszona! Uwielbiam moich fanów, są świetni. Ale czasem, to uciekanie przez pół miasta, męczy nogi.
- Nie ! Powiedziałem ci, że dziś nie ustąpię ! Muszę znaleźć ten głupi breloczek ! Choćby, nie wiem co ! - warknął. Wczoraj przywlókł się tu z Louisem i Zaynem, do jakiejś kafejki. No, a że, nasz Liam to prawdziwy "farciaż", to zgubił swój "szczęśliwy" breloczek. Westchnąłem, i powlokłem się za nim do następnej kafejki. Nie przeszliśmy dwunastu metrów, a za nami jakieś trzy lub cztery dziewczyny wykrzyczały:"To ONI ! O MATKO ! Liam ! Niall ! Zaczekajcie !!" I nas dogoniły. Nie mieliśmy, nawet jak uciekać... One znają to centrum, o wiele lepiej niż my. Znalazły by nas, za jakieś dziesięć, no może piętnaście minut.
- Liam Payne ! To na prawdę TY ! - zapiszczała niska rudowłosa. Nawet ładna. Jej oczy były zielone, co pasowało do jej burzy rudawych włosów. Do mnie zaś podleciała wysoka (nie wyższa, ode mnie) blondynka. Jednak się myliłem. Było ich dwie, a nie cztery !
- Niall... Niall... Matko ! Uwielbiam Cię ! - zapiszczała z radości. Wstrząsnąłem głową, bo pisk dostał się do moich bębenków i o mało nie straciłem słuchu. - Dasz mi autograf ? - poprosiła, wyciągając kartkę i długopis, z bocznej kieszonki torby, którą miała przewieszoną przez lewe ramię. Szybko nabazgroliłem Horan Niall i dorysowałem serduszko. A niech się dziewczyna cieszy! Zaśmiałem się krótko. Te, niektóre fanki były straszne ! Nie, mówię o konkretnych, ale na prawdę. Potarfiły biec za nami pół miasta, żeby tylko dostać autograf... Ta sława mnie czasem męczyła. Ale za nic bym nie zrezygnował z One Direction ! Kocham śpiewać, kocham grać na gitarze. Kocham to robić!
- Jak masz na imię ? - spytałem, mojej fanki. Jej oczy zaświeciły się z podekscytowania.
- Ru... Rubb... Ruby - dokończyła. Dopisałem jeszcze na kartce "Dla ślicznej Ruby". Czego się nie robi, dla fanek?
- Dziękujemy ! - podziękowała ta śmielsza i bardziej rozmowna, o rudych włosach. Pociągnęła za sobą Ruby i odeszły, skakając z radości. Popatrzyłem na Liama wściekły.
- Chodź stąd ! Nie dość, że to już chyba dwudzieste fanki, które nas złapały, to do tego jestem cholernie głodny ! - zawyłem... Mój brzuch domagał się czegoś dobrego... Najlepiej pizzy mojego wyrobu.
- O ! Chodź ! To ta kafejka ! Zjesz sobie, tam coś. - powiedział nagle, pociągając mnie za sobą. Kafejka nazywała się "Infection", bardzo oryginalna nazwa. Jej wnętrze było brązowe, kanapy kremowe. Na ścianach wisiały obrazy Nowego Jorku, Paryża, Londynu, Tokio i innych miast i zabytków.
W kącie siedziała wysoka, blondynka. Gdy ją zobaczyłem, oniemiałem. Była, taka piękna! Z zamyślenia, wyrwał mnie krzyk siedzącej dziewczyny, obok tej blond piękności.
- O BOŻE, to LIAM I NIALL!
Ta dziewczyna, o blond włosach spojrzała w naszą stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Miała takie, piękne zielone oczy...


                                                                                                                       •••

Patrzyłam z otwartą buzią i oczami jak spodki. W wejściu stał ten, którego widziałam na plakacie. Blond, zmierzwione włosy. Patrzył na mnie, zarumieniony. Uśmiechał się lekko. Miał taki słodki uśmiech. Był o wiele przystojniejszy niż się wydawało na plakacie. Jejku...
- Cześć ! - wyrwała Ally wstając. - Co tam ? Czemu tu zajrzeliście ? Chcielibyście coś zjeść, czy coś ? - zapytała na jednym wdechu.
Ten drugi, obok blondyna uśmiechnął się i wskazałm na swojego blond towarzysza.
- Niall, jest głodny. Głodomor jeden. - zaśmiał się i pchnął Nialla w naszą stronę. Ten jednak był taki sztywny, że tylko zrobił krok do przodu i zaciął się. Nadal patrzył na mnie. Jego piękne niebieskie oczy. Nie ! Rebecco Emily Carson/Christie ! Opanuj się ! To pewnie zadufany w sobie, egoista.
- Yym. Tak. Macie może tutaj jakieś ciasto ? Czy coś takiego ... - mruknął ten "zadufany w sobie". Liam, jak mniemam, podszedł do Ally, gdy ona stała i wpatrywała się w niego. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie i coś powiedział. Ona zrobiła wielkie oczy i pokiwała głową:
- Zaczekaj. Zaraz Ci przyniosę - zaświergotała i pognała na zaplecze. Z łazienki wyszła Jenn i ją zamurowało. Zapiszczała, wydała z siebie dziwny dźwięk i podbiegła do mnie i energicznie, pociągnęła mnie za rękę, żebym wstała:
- Czy to są oni, o których myślę ? - wyszeptała.
- Chłopcy. Moja przyjaciółka Jennifer. A ja jestem Emily. To wy jesteście z One Direction ? - spytałam.
Przecież nie będę piszczeć i się zachwycać. Chłopaki jak chłopaki. Co z tego, ze Niall był słodki. Mógł być zwykłym debilem.
- Hej ! No. Ja jestem Liam, a to Niall. - uśmiechnął się brunet. Niall stał i nic nie mówił. Wpatrywał się we mnie, czułymi niebieskimi oczami. Uśmiechnęłam się do niego, a on wyszczerzył swoje ząbki. (nie ma to zabrzmieć sarkastycznie, ani chamsko. Krzywe ząbki.) Zachichotałam, bo tak słodko wyglądał. Od razu mina mu zrzedła i usiadł stolik obok mnie. Przestraszyłam się, że go uraziłam. Usiadłam na kanapie w naszym kącie i zaczęłam czytać menu.
- Ally !? - krzyknęła nagle Jenn. - Mogę na chwilę do ciebie na zapleczę ? - Ally, odkrzyknęła coś niezrozumiałego, a Jenn uśmiechnęła się i dodała: - Liam, chodź. Ally chyba znalazła twoją właśność. Zaraz wracamy. - zrobiła do mnie, wiele znaczącą minę i poszła na zaplecze.
Popatrzyłam się na Nialla. Siedział z głową opuszczoną i bawił się bransoletką na ręce. Westchnęłam. Jenn, by mnie zabiła więc poszłam się zapoznać.
- Hej. - mruknęłam i usiadłam obok na krzesłku. - To ty jesteś ten Niall ? - uśmiechnął się lekko i powiedział:
- Yhym. Na serio, nie wiedziałaś jak się nazywaliśmy ? - spytał. Zarumieniłam się lekko, ale odpowiedziałam:
- Powiem szczerze, że nie słucham was. Raczej słucham Paramore, Green Day, Nickelback. - wzruszyłam ramionami.
- Czyli nie jesteś fanką, która szaleje na naszym punkcie ? - spytał. Nie wiedziałam do czego te pytania zmierzały.
- No tak. Jesteście bożyszczami wielu dziewczyn z mojej szkoły... - mruknęłam. - Emily Christie jestem. - powiedziałam w końcu.
- Niall Horan. - uśmiechnął się i popatrzył mi w oczy. Nie wiedziałam o co zapytać.
- Grasz na giatrze, czy tam perkusji ? - spytałam w końcu. Wykonał ruch, jakby pociągał za struny. Zaśmiałam się krótko. On także się zaśmiał.
- A mieszkasz w Londynie ? - spytał.
- Tak. Już od roku. Dziś właśnie mija, tak jakby "rocznica" jak tu jestem. - powiedziałam.
- O. No to, wszystkiego najlepszego. - powiedział i zdjął swoją bransoletkę. Teraz dostrzegłam, że jest na niej napisane 'believe'. I wcisnął mi w dłonie. - Proszę. - uśmiechnął się szeroko.
Odłożyłam szybko bransoletkę na blat. - Nie mogę tego przyjąć. Nawet mnie nie znasz. - powiedziałam.
- Ależ znam. Jesteś Emily Christie, mieszkasz w Londynie od równego roku, nie słuchasz One Direction. Słuchasz Paramore i Green Day, Nickelback. - powiedział i się zamyślił. - I masz piękne zielone oczy. - powiedział w końcu. Czułam, że cała płonę, a Niall ponownie wcisnął mi bransoletkę w dłoń.
- A to, żebyś o mnie nie zapomniała, jakbyśmy mieli się już nie spotkać. Ale WIERZĘ, że się jeszcze spotkamy i to nie raz. - stał się śmielszy niż, wtedy, gdy weszli z Liam'em do "Infection". Zarumieniłam się i usłyszałam, że drzwiczki od zaplecza się otworzyły. Odwróciłam się do tyłu. Liam, All i Jenn wychodzili z zaplecza. Liam przyjaźnie gawędził z Ally i bawił się swojm breloczkiem na palcu. Jenn uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że Niall trzyma moje dłonie. Od razu wyswobodził moje dłonie, a swoje schował w kieszeń.
- No dziewczyny wiecie, ja już mogę sie zwolnić. Myślę, że nie będzie więcej osób. - puściła mi oko, rozwiązała sobie fartuszek i rzuciła go przez blat.
- A macie czym wrócić ? - spytał nagle Liam. - Bo moglibyśmy was podrzucić. - zaproponował. Ally, pewnie by się od razu zgodziła, gdyby nie to, że ma już swój samochód.
- Nie. Dzięki. Mam swój samochód - odparła Ally, troszkę smutna. Niall także posmutniał tą wiadomością.
Liam wpadł jej w oko. Ona chyba jemu także...
- Pomożesz mi zapiąć ? - spytałam Nialla. Od razu sie uśmiechnął i zapiął mi "prezent" od niego. Gdy nacisk odskoczył, popatrzył mi prosto w oczy, wstał i powiedział:
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia, głodomorku. W końcu nic nie zjadłeś. - uśmiechnęłam się.
- Trudno. Ale spotkałem Ciebie. - zaśmiał się i pomachał z Liam'em na pożegnanie. Tyle ich widziałyśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz