czwartek, 23 sierpnia 2012

Piosenka pierwsza.


- Emily ! Pośpiesz się ! Zaraz spóźnię się przez Ciebie do szkoły ! I przy okazji ty też się spóźnisz! - usłyszałam krzyk Mike i aż podskoczyłam, ze strachu robiąc sobie czarną smugę na poliku tuszem do rzęs.
- Dzięki idioto ! Poczekasz jeszcze ze dwie minuty ! Rozmazałam się przez Ciebie ! - odkrzyknęłam i uśmiechnęłam się zaraz do siebie bo usłyszałam z dołu jak Mike rzuca plecak na ziemię, wzdycha ciężko i siada na schodkach.
Urwałam kawałek papieru toaletowego, zmoczyłam go odrobinę zimną wodą i zaczęłam ścierać czarną smugę. Gdy już byłam czysta, nacisnęłam stopą wysówkę od kosza i rzuciłam zmemłany papierek do czarnego pojemnika. Szybko jeszcze przejrzałam się w lustrze, zarzuciłam torbę na ramię i wyskoczyłam z łazienki i popędziłam od razu po schodach na dół, uderzając przy tym torbą w czarną czuprynę Mike'a.
Warknął i wstając szybko, powiedział:
- Ems, weź się rusz. Jak się spóźnię na historię to zobaczysz ! - zagroził zamykając za mną drzwi na klucz.
- Mike, weź przestań lamentować ! Mogłeś jechać z tatą. Ja bym się przeszła, albo bym zadzwoniła po Jennifer i byśmy razem poszły do szkoły. - zaczynał mnie, mój brat już denerwować. Westchnęłam cicho, przymrużając oczy. Pokręciłam głową i zaczęłam iść w stronę samochodu. - Otworzyłbyś łaskawie, co? - odparłam. Kliknął przycisk na kluczykach i samochód wydał jednosekundowy dźwięk, co oznaczało, że drzwiczki się odblokowały. Wsiadłam i zatrąbiłam klaksonem, pośpieszając Mike'a.
- Przestań ! - zawarczał. Dziś z rana coś dużo warczał. Chyba wstał lewą nogą. Gdy silnik zawarczał i ruszyliśmy spod białego domu, Mike nerwowo stukał palcami na kierownicy. Ja zaś patrzyłam tępo przez okno, myśląc jak tu ładnie. W Birmingham w sumie też było ładnie. Ale Londyn miał w sobie TO COŚ.
Boże... Nagle przypomniało mi się coś, co popsuło mi humor. Dziś osiemnasty listopada... Ugh... Pluję sobie w brodę, że nasłuchałam się tych pisków i zachwytów, niektórych dziewczyn z mojej klasy. Ta data utknęła mi w pamięci... Osiemnasty listopada, "piękny". Nie... Źle to ujęłam. Ten dzień jest "najwspanialszy", na świecie, dla niektórych dziewczyn z mojej klasy i kilku z mojej szkoły. Dlaczego ? Ja także się dziwię... Dziś mianowicie wychodzi płyta One Direction "Up all night". I o to tyle szału. Świetnie...
Nagle rozpoznałam uliczkę, w którą skręcamy. Sięgnęłam po torbę, którą umiejscowiłam na tylnym siedzeniu. Złapałam opuszkami palców, lodowatej klamki. Już niecierpliwiłam się. Samochód nagle, zaczął się niemiłosiernie "wlec". Nerwowo tupałam trampkiem o wycieraczkę pod moimi stopami. Gdy samochód zatrzymał się pd ogromnym budynkiem. Nachyliłam się i pocałowałam mojego braciszka w policzek i powiedziałam:
- Miłego dnia ! - uśmiechnęłam się, gdy on zrobił minę, która miała mówić "Zabiję cię kiedyś !". Trzapnęłam drzwiczkami Laguny. Mi się ten samochód osobiście nie podobał, ale mój braciak nie narzekał. Jak on to mawiał "Lepsze to, niż chodzenie na piechotę". Yhym...
- Emily Christie ! Od razu poznałem po długich blond włoskach ! Jak miło Cię widzieć w ten listopadowy poranek. - usłyszałam za sobą męski głos. 'Błagam, tylko nie ON !'. Odwracam się z nadzieją, lecz moja mina rzednie już na pierwszy rzut oka. Christopher Train. "Zakochany" we mnie po uszy. Świetnie. - Wyglądasz dziś prześlicznie! - patrzy na mój szaro-czarny płaszcz, który zakrywa do połowy ud czerwone spodnie. On zaś, ma na sobie zwykłe jeansowe rurki, a zamiast kurtki ma także płaszcz, lecz męski...
- Hej Chris... Co u ciebie ? - pytam z wymuszonym uśmiechem, gdy on równa się ze mną i idziemy w stronę szkoły.
- Nic ciekawego. A u ciebie ? Jakieś plany na nadchodzący weekend ? - pyta. Ukrywam swoją zażenowaną minę, pod kołnierzem płaszcza.
- Ah... Nic specjalnego. Razem z Jenn, mamy zamiar się wybrać na jakieś zakupy w sobotę, a w niedzielę jak zwykle pewnie wyskoczymy na miasto. - odpowiadam, najmilszym tonem jakim potrafię.
- A Ty ... ? - pytam, odwracając uwagę od mojej osoby.
- Ja także nic specjalnego. Pewnie z kumplami wbijemy na jakiś melanżyk, a potem to się zobaczy - śmieje się krótko, ale raczej jest to stłumiony szczek... Jako, że On dżentelmen, otwiera mi drzwi, jak i główne, tak i od szatni (gdzie czeka na mnie), a także od hallu. Gdy docieramy pod klasę, gdzie zebrała się już prawie cała klasa, większość zebranych patrzy na naszą dwójkę. Kilka chłopaków wymienia te swoje "spojrzenia", a dzieczyny już nawet nie przejmują się tym, że najprzystojniejszy chłopak w klasie zabujał się, akurat w takiej Rebecce.... Emily Christie. Ah... Bywa.
  Jenn, gdy widzi mnie, od razu wstaje by się przywitać. Przytula mnie na powitanie, jak to zawsze się witamy i siadamy przy ścianie jak to zwykle, nasze miejsce. Wzdycham ciężko, a Jenn patrzy na mnie z wyrzutem.
- O co chodzi ? - pytam, troszkę zbita z pantałyku. Cmoka z zniecierpliwienia.
- No ... ? Nawet nie pamiętasz, o co chodzi?
- Oj, no Jenn... - zaoponowałam.
- Ehmn... Jaki dziś dzień ? - spytała, po krótkiej ciszy. Popatrzyłam przez chwilę na nią, zamyślona. Osiemnasty... Moje oczy zrobiły się jak spodki...
- O NIE ! - wyrwało mi się nagle i kilka głów zwróciło się w naszą stronę. - Dziś, przesłuchanie... Dobrze pamiętam ? - powiedziałam już opanowana i szeptem. Jenn, popatrzyła na mnie zdezorientowana i pacnęła się rozprostowaną dłonią w czoło.
- Em, kontaktujesz ? Przesłuchanie było miesiąc TEMU !
- To co jest ?? - spytałam.
- Dziś mija równy rok, od kąd jesteś w Londynie. - uśmiecha się od ucha do ucha. I nagle rozbrzmiewa dzwonek. Patrzymy na siebie znacząco i wypowiadamy to okrutne słowo:
- Matematyka ! - zaśmiałyśmy się równocześnie. Jenn wstała i otrzepywała swój tyłek z paproszków, a ja jeszcze grzebałam w torbie szukając tabletek do ssania, na gardło. Wypstryknęłam jedną, dużą, okrągłą pastylkę i włożyłam sobie do ust. Skrzywiłam się lekko na kwaśny smak. Zobaczyłam, że ktoś przede mną stoi. Był to nie kto inny, jak nie Chris.
- Daj, pomogę Ci. - powiedział z uśmiechem i wziął mnie najdelikatniej jak tylko potrafił za dłonie i lekko podniósł do pionu.
- Dziękuję. - podziękowałam z uśmiechem i ruszyłam w stronę sali, gdzie miała się odbyć lekcja matematyki.

  Gdy było przerwa na lunch, w naszym szkolnym radiu operował Nicki Owell. Chłopak Mabel, a brat Clarie. (czytaj: chłopak laluni, brat większej laluni - oczywiście one są psiapsiółkami...). Puścił (jak mniemam na życzenie siostry i dziewczyny) One Direction - Can't stop love. Siedziałam z Jennifer, Sarah, Robertem i Luke'iem. Wzięłam sobie zapiekankę i herbatę. Reszta także wzięła zapiekankę, lecz Luke skusił się jedynie na kanapkę z pastą jajeczną. Mmm. Pycha... Jakieś siedem minut, przed dzwonkiem na przedostatnią lekcję zebraliśmy się z "Baru Hard Cafe" (bo tak się nazywało, to coś). Robert i Luke, odprowadzili nas pod klasę, zaś oni jako, że byli w przeciwnej klasie sportowej, powędrowali na salę gimnastyczną.
- Co teraz mamy ? - spytała nagle Sarah, gdy stanęłyśmy przy mojej szafce.
- Hm... Geografię, a co ? - odparła i zaraz zapytała Jenn.
- Chyba się zerwę. - dodała. Razem z Jenn nas wryło.
- Nasza słodka, niewinna, pilnie ucząca się Sarah Montgomery, zrywa się z lekcji ?! - powiedziałam, z niedowierzaniem. Sarah, jak to bywało, oczywiście się zarumieniła. Razem z uszami, które miała pokolczykowane. (Była ona nie wysoką, rudą, bardzo dobrą uczennicą. Lecz jej wygląd był całkiem przeciwny do stylu zachowania w szkole. Nie była kujonką, o nie. Ona miała po prostu bardzo ścisły umysł, i bardzo dobrą, wyostrzoną pamięć.)
- No... - powiedziała cicho. Popatrzyła mi przez ramię z zażenowaną miną i dodała: - Boże... Czegoś takiego to ja się NIE spodziewałam !
Jak na zawołanie odwróciłyśmy się w kierunku, którym patrzyła Sarah. Szły tam Clarie, Mabel i Sophia z plakatami... (No jak myślicie, kogo ?!) no przecież, ONE DIRECTION !...
- Boże... Nie mogły by wywiesić, plakatu z wiadomością, że wyszła nowa płyta Paramore... ? - mruknęłam z poirytowaniem. - Błagam, przecież za kilka dni, chłopaki to zerwią i tyle będzie. - dodała Jenn. Sarah przyglądała się bez komentarza.
- Ej... Tak na serio. Teraz zapomnijcie o tym, że Oni są z One Direction, tylko są normalnymi chłopakami z naszej szkoły. - powiedziała powoli Sarah. Popatrzyłyśmy się na nią ze zdziwieniem. - Chwila... I... Tylko szczerze. Który Wam się najbardziej podoba ? - spytała. Mnie zamurowało. Nigdy nie pytała o One Direction ! Ani my nigdy o nich nie rozmawiałyśmy.
- Ekhymn... - odchrząknęła Jennifer. - Szczerze mówiąc. Zapominając, że są Oni z 1D, to według mnie najładniejszy jest ten z loczkami ... - zrobiła słodką minę, jakby zobaczyła kogoś w kim jest zakochana po uszy.
- Yhym. Tak... Harry jest na prawdę słodki. A mi się także podoba Liam. - przyznała Sarah. Popatrzyłyśmy na nią, nie wiedzącym wzrokiem. - No ten obok loczkowatego. Z takimi dłuższymi, włosami. Po naszej prawej stronie. - wyjaśniła.
- Aaaa ! - zaśmiałyśmy się, równocześnie. - A Tobie Emily ? Który chłopak z 1D Ci się podoba ?
Patrzyłam na nie z niedowierzaniem. Na prawdę musiałam ? Westchnęłam cicho i mruknęłam.
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami. Popatrzyły na mnie wyczekująco. - Oj no... Hm... Ten nad Harrym, z taką ciemną karnacją jest nawet przystojny. I ten blondyn po prawej. Nie są oni za "boscy". - odparłam.
 Nagle zadzwonił dzwonek, który oznajmił, że musimy iść na geografię. Sarah popatrzyła na nas z zadowoleniem i powiedziała:
- No to miłej gegry. - pocałowała nas w policzki i zadowolona pognała do szatni.
Patrzyłyśmy jeszcze przez chwilę jak burza rudych włosów lata nad jej głową.
- Ona jest stuknięta. - mruknęła w końcu Jenn.
- Ale i tak ją uwielbiam. - przyznałam. Jenn uśmiechnęła się, co miało oznaczać, że ona się ze mną zgadza.

1 komentarz: